czwartek, 18 czerwca 2020

Kolorowo i wesoło


Choroba, przepowiednie, strach i stres. To sobie sami tworzymy. Prawdziwy jest smutek, bo wirus zabrał wielu z nas. Przepowiednie straszenie tego nie uznaję, bo jest niesłuszne. Prognozowanie niekorzystne nic dobrego nie przynosi z wyjątkiem tego, że ktoś chce zasłynąć i zwrócić na siebie uwagę i to w łatwiejszy sposób. Jest nas wielu i każdy ma wyjątkowe uzdolnienie i trzeba w nie uwierzyć i cieszyć się nim dla siebie bez tej,,pompy,, ja ...jestem cesarzem teraźniejszości. Nie jesteś jesteś jednym z wielu i każdy z nas ma coś w sobie wyjątkowego. To jak będzie zależy od nas wiec lepiej cieszyć się swoim życiem i dostarczać sobie codzienna porcje koloru, bo ona pozwoli psychice odpocząć. Co będzie, do końca jest nieprzewidywalne i takich ludzi, którym udało się określić przyszłość w dziejach było bardzo mało, a to do końca nie jest prawdą, tylko fantazją, której udało się dopasować do powstałej sytuacji. Zamiast tworzyć przepowiednie lepiej skupić się na trudnościach i pomyśleć jak je udźwignąć. Uśmiechnąć się i wierzyć w to, że historia tworzy się z kroków i lepiej, żeby były stawiane z poczuciem realnej siły i z dobrem fantazji, która jest, tylko fantazją i jest widzialna jako coś co ma nas przeniesć w świat marzeń, ale o tym wiemy i tam nabieramy sił, a później kierujemy się do realnego życia. 

Jesteśmy wyjątkowi i potrafimy dać sobie radość.

Nowy, z blaskiem zachodzącego słońca, zlotem spadającym i przykrywającym wszystko, co potrafi uwierzyć w złotą godzinę. Zamknąć oczy i pozwolić sobie na przenikanie, wzajemną adorację natury







wtorek, 16 czerwca 2020

Odmrażanie czyli jak wychylić nos z jamki

Takie dekolty i wczoraj taki zostawiłam w sukience, którą znalazłam...nie wytrzymałam już tej izolacji i ...pojechałam, żeby sprawdzić, czy otworzyli sh, bo były zapowiedzi od poniedziałku. To, że w Primarku były w poniedziałek kolejki od 6 rano...rozumiem, kobiety stęskniły się i to bardzo rozumiem;). Nie poszłam, boję się...przeraża mnie wizja tej choroby. Korzystam, bo do lipca mam urlop. Później będzie powiadomienie, kiedy wracamy. Pojechałam na rynek Walthamstow, tam też są 4 sh. Na rynku znajdziecie sporo stoisk z rzeczami. Nowe i sporo przecenione. Lubię sportowe stoisko, bo mają rzeczy adidasa, pumy i innych firm sportowych w korzystnych cenach. Charity shop, czyli tutejsze sh są zamknięte. Rozumiem to, bo rzeczy, które dostali i te, co były muszą przejść kwarantannę. Tak robię z rzeczami, których nie mogę wyprać w bardzo gorącej temperaturze..chodzi o kapelusze. Zawsze patrzę ile czasu szedł i dodaję parę dni, zanim będę go używać. Sukienka, mówiłam, że trochę przytyłam, a to był rozmiar sprzed urlopu i to taki na wydech nawet wtedy. Kupiłam potrzebne rzeczy, fajne legginsy adidasa w kolorowe liście filodendrona i super sukienkę szmizjerkę moro. Było więcej ciekawych ubrań, ale zostawiłam, bo nie zgadzały się z moją paletą kolorystyczną wiosna), a w tej chwili kupuję, tylko te kolory, które w niej są. To dobry sposób na ograniczenia zakupowe, jeśli znamy swój typ kolorystyczny. O sukience dalej myślę, bo była żółta, a gdyby się tak w nią wcisnąć na bezdechu z wydechem;) Jesteśmy niezmienialne i niereformowalne, cieszy strojenie się w piórka i nic to, że to jest bez sensu, tylko co ma sens w chaosie wszystkiego, bo samo życie jest szczęśliwym nieporozumieniem. Popatrzcie na to z punktu pesymisty. Zrobiliśmy się sami, ale raczej wskazuję na stwórcę, bez pytania, czy chcę, ok chcę, ale czy ktoś mnie zapytał? Chcesz przechodzić przez taką niepewność jak śmierć? A gdzie moje uczucia, o które mam walczyć, jak to, taka krzywda, bo tak to widzi pesymista, strach czy będzie dalej, łzy jak poczuję, że odchodzę. Będę? Pesymistą nie jestem i mam nadzieję, że przejdę gdzieś tam na wyższy poziom i czy zasługuję, czy nie to i tak tam się wcisnę;)









poniedziałek, 15 czerwca 2020

Jaka jest starość?

To zdjęcie pasuję do tematu starość, można ten temat zostawić w spokoju, nie reagować, zostawić tak jak jest. Jestem buntowniczką i na złośliwości odpowiadam. Nie, że nie zgadzam się, z tym że nie jestem stara. Mając prawie 60, różnie to można traktować. Nie wiem jak określić starość. Moim zdaniem to raczej sprawa wewnętrzna niż zewnętrzna, którą powoli zaczynam rozumieć, bo nie mogę zaręczyć, że będę taka sama jak jestem za jakiś czas...Tego nie wiem. Staram się pracować nad swoją starością nie stracić marzeń, bo o to chodzi. Bez marzeń człowiek się wypala, bo nic nie ma sensu. Każdy dzień wita się jak coś oczywistego, ale już nie cieczy. Jak nic już nas nie cieszy, to właśnie jest starość i wtedy czeka się już na wybawienie w takiej sytuacji, które przychodzi w postaci śmierci. Pracuję nad swoimi marzeniami i jeszcze mam;) Komentarz otrzymałam; jesteś już stara idź odpocząć...ha, tylko jak, jeśli emerytura za wiele lat tu, a w Polsce za 3 lata. Jeśli komuś przeszkadzają zdjęcia niewygładzane to nie musi na nie patrzeć. To prawda, ze zdjęcia starszych ludzi i niezrobione przez specjalistów od wizerunku dostają mniej polubień, bo kochamy tylko wizerunek idealnej twarzy bez nawet rysy, do tego przyzwyczaiły nas media. To mi nie przeszkadza, bo moje zadanie jest inne. Związane ze starszym człowiekiem, który starzeje się i ma dalej pomysły na siebie. Chce pokazać młodszym ludziom, że starość to nie tragedia i można z niej skorzystać mając dla siebie więcej czasu. Trzeba, tylko zachować wewnętrzne chce, a nie idę odpoczywać i czekać na śmierć, ona sama przyjdzie i nie trzeba na nią czekać.








niedziela, 14 czerwca 2020

Ciepło poranków

Ta chwila dnia ma dla mnie najwięcej uroku. Świeżość i pozytywne nastawienie, bo po wypoczynku nie powinno być inaczej. Za zamkniętymi drzwiami zostawione kłopoty i nawet jeśli są,  w czasie poranka będą mniej dostrzegalne, to tak piękny moment, otacza nas ciepłem nadchodzących godzin i zmartwienia są mniej widoczne. Lubię słuchać wtedy muzyki, robić plan nadchodzących godzin i zawsze mam nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie i zachód słońca przywitam szczęśliwie.

Moje rysunki to wyraz radości życia. Dzisiaj pomarańczowy pałac w zielonej puszczy. Pomyślcie o zieleni, tak zwartej, że nic innego nie widać, idziecie już parę godzin, zaczynacie być zmęczeni i wyłania się ciepły pomarańczowy pałac) To nie jest chatka Baby Jagi (nie mylić).









piątek, 12 czerwca 2020

W kolorze pastelowym

 Czasami jest tak, że budzimy się i dalej jesteśmy zmęczeni. Przyjmujemy dzień i wystawiamy stopy poza kołdrę. Wykonujemy czynności, ale jest to automatyczne, tak trzeba, bo otrzymaliśmy życie i nie jest inaczej. Nie czujemy troski czy bólu, ale jesteśmy bardziej automatem niż istotą utkana z delikatnej przędzy niewiadomego pochodzenia. Bardziej realni niż wyjątkowi, bo prawda tkwi w dostrzeganiu. Po takim przebudzeniu jesteśmy kimś kto ma iść, bo tak wpisano nam w życiorys, ale nie zastanawiamy się, po co i dlaczego. Jest inny poranek pełen radości, gdzie dotarła do nas duża porcja energii i nie ma znaczenia, że pada deszcz. Jesteśmy jak wulkan, który będzie eksplodował dobrym humorem i w takim dniu uda nam się dotrzeć na szczyt lodowej góry. Lubię taki czas, bo potrafię wtedy zobaczyć to na co nie spojrzałabym w innym czasie. Odkrywam tajemnice prostych słów i rzeczy, które mnie otaczają i mogę się zmienić, bo prostota jest tym lekarstwem, które leczy dusze. Największa tajemnice życia tkwi w pozytywnym nastawieniu, które tworzymy, żeby mieć chęć podróżowania w innych przestrzeniach.








wtorek, 9 czerwca 2020

Usiąść w wygodnym miejscu i czasami wspominać

Wspomnienia, zdjęcie prababci, bardzo ciekawa kobieta o niepokornej naturze. Znam z opowieści i nie cieszyła się uwielbieniem w rodzinie przez charakter. Jestem do niej podobna nie urodowo, ale mam podobny charakter, dlatego ją lubię i chociaż nie mogłam poznać, to czuję z nią więź
Rozumiem jej decyzje i akceptuje. Szanuję za kupno domu, który służy mi i w tych czasach. Jak dla mnie uzbieranie na niego oznaczało bardzo silny charakter. Jeździła do pracy do Niemiec, prace polowe i moim zdaniem to było bardzo ciężko. Dzięki niej mam ciekawą kamienicę, która była i jest domem. Z trudnego charakteru; jeśli uznała, że ktoś ją zawiódł to potrafiła nie odzywać się do tego człowieka aż do śmierci, bez znaczenia dla niej był stopień bliskości. Przy okazji wspomnień o prababci Anastazji przypomniałam sobie Wielkopolską gwarę: Znacie sznekę z glancem?
To jest drożdżówka z lukrem; )
Gaska przyjęta od Niemców przez zabór; wąskie przejście. Urodziłam się w Wielkopolsce.
Więzy krwi i korzenie to tworzy naszą historię i w dużej mierze ma wpływ na to, jacy jesteśmy. Nie jesteśmy niezapisaną kartą, tylko przychodzimy na świat z bagażem, który ma znaczenie. Moja łatwość przeskoczenia do innego kraju w celach zarobkowych to już było; ) To nie znaczy, że nasz los to zbór poprzednich działań przodków, bo kształtujemy go sami, ale dobrze wiedzieć o tym, co działo się w naszym rodzie, bo będzie łatwiej podejmować decyzje; ) Tak samo ważne, jak dla niej było wykształcenie dzieci. Z tym się urodziłam i o to się bałam, bo dla mnie najważniejsze tak jak dla niej. W dawnych czasach wykształciła 3 synów, bo łożyła na ich szkoły. To było bardzo ważne. Miała też córkę, ale zmarła w wieku 6 lat. Miała na imię Agnieszka, to imię wybrałam sobie na bierzmowaniu, chociaż rodzice protestowali, tak się złożyło, że i w rodzinie taty i mamy zmarło dziecko o tym imieniu. Wybrałam je właśnie dlatego, żeby uczcić pamięć tych dzieci. Nie jest to święte imię, ale błogosławione i je wtedy przyjęto; ) Tak zostałam Jolantą Anną Agnieszką :).









Jak to będzie;)

Czas na ,,wolnym,, urlopie, który spowodował wirus dał mi sporo do myślenia związanego z czasem. Jestem jeszcze przed emeryturą, chociaż dawniej w moim wieku, ludzie byli już na emeryturze będąc płci damskiej, z jednej strony dobrze, że jestem jeszcze przed chodzi o wolne dni, z drugiej źle, bo coraz trudniej mi się pracuję i często odczuwam strach.

Pracuję w Londynie wykonując dosyć wyczepujacą fizycznie pracę. Strach czy organizm nie wykombinuje jakieś niespodzianki w stylu; z tym dzisiaj nie dam rady. Jeszcze przede mną trochę czasu wolnego, bo urlop przedłużony do lipca i dopiero w lipcu będzie rozpatrywane otwarcie. Jestem swiadkiem czegoś co było nie do przewidzenia i jak na złość zimą miałam myśl o cholerze, tamtych czasach, lekarzach ptakach i dzwonkach oznaczających niebezpieczny teren, strasznej śmierci. Już kolejny raz łapie się na tym, że mam bardzo rozwiniętą intuicję, a właściwie nie zanikł mi instynkt samozachowawczy, bo to nie są czary, tylko go mamy i umiemy wyczuwać sytuacje, albo gdzieś go zapodzialiśmy lub jest nieaktywny przez podświadome wyłączenie. Radzę włączyć, bo jednak pomaga.

Czas wolny dał mi mały przedsmak emerytury. Myślicie, że dopadła mnie zwiększona ilość energii, nic z tych spraw, wręcz odwrotnie. Zrobiłam się leniwa i wylegiwałam się w łóżku...coś strasznego. Do tego zaczęłam tyć. Od niechcenia weszłam na wagę, bo normalnie zawsze luźne rzeczy były jakby ciaśniejsze. Myślałam, że źle widzę, ale waga się nie myli. Bo więcej, jeszce nie rozbudowana ilość, tak w sam raz parę, jeszcze nie 10, które trudniej zgubić. Z tej wagi od razu w dres i przełaje, wcale mnie do tego nie trzeba namawiać, bo przez całe życie dbałam o figurę. Nie podobała mi się nigdy moja twarz, bo lubię: duże oczy i to niebieskie, wyraźny i zdecydowany podbródek, mocno zarysowaną szczękę i długą bez oznak obręczowych szyję, a mam dokładnie wszystko odwrotnie. Wspomniałam o włosach?
Podobają mi się blond, a moje naturalne to rudy brąz, jestem ciepłym typem kolorystycznym, a bardziej podobają mi się zimne.
O figurę można dbać, twarzy nie wymienię i mogę polubić, tak od niechcenia, ale moja i siebie musowo; musisz polubić:).

Figura to już moja sprawa i jaka będzie to odemnie zależy. Będąc człowiekiem zadniowym łatwiej było mi wpisać do realizacji; figura:).

Ten czas uzmysłowił mi, że muszę coś ze sobą robić, bo inaczej popadnę w letarg, który będzie mnie uwsteczniał, a nie chciałabym sprawiać kłopot w stylu, trzeba się teraz nią zająć, bo matka w wieku przedszkolnym, szare komórki zastygły w masie bezczynności.

Pominę fakt, że te przełaje; zadaniowa i nawet w deszczu chciałam biec i pobiegłam, tylko że zatoki mi przez to się odezwały, teraz muszę zanalizować wiek i jak do ćwiczeń podejść. Uświadomić sobie, że to nie jest przed 50, tylko blisko 60 i jest się już wrażliwszym. Dbać o kondycję fizyczną, ale to nie oznacza niszczyć zdrowie
.













piątek, 5 czerwca 2020

Pierogi

Nie jestem mistrzynią patelni), ale w mojej rodzinie są i mam stare przepisy. Spisywałam wiedząc, że nie mam talentu kulinarnego)Taka cwana jestem i odtwarzam przepisy, babci i mamy i moich koleżanek)
Pierogi babci i mamy)
Ciasto:

300 g mąki pszennej
szczypty soli
125 ml wrzącej wody
1 jajko
20 g masła

Farsz: 2 kostka twarogu, kg ziemniaków, 1 cale jajko, świeży koperek, sól i pieprz do smaku.









czwartek, 4 czerwca 2020

Rajska jabłoń

Często pisałam o modzie i mojej szafie, ale najbardziej chciałam dzielić się myślami. Co było, przed moim zamieszkaniem w Londynie jest moje i nie tym chciałam się dzielić, może gdybym nadal mieszkała w swoim domu to mogłabym rozmawiać o moim ogródku i sprawach związanych z życiem tam. Nie jest duży, ale ma romantyczny nastrój i rośnie też malutka rajska jabłonka. Byłam z niej dumna, bo jest piękna. Wiosną obsypana białymi kwiatami, a jesienią ma miniaturowe jabłuszka. 

Adam i Ewa, mam z tym problem. Czasami czytam Biblię, ale nie jest to częste czytanie. Mam problem z obrazem Boga, który jest w niej opisany. Moje poszukiwanie zrozumienia. Od czasu do czasu wmawiam sobie, że tylko Biblia i akceptuję obraz. Nie na długo, bo w mózgu rodzi sie myśl :siła, energia, niekończąca sie mądrość i spokój. Widzę dom na wodzie o złotym kolorze i pachnącą lipę i jak wracam do tego cudownego miejsca. Nie wiem jak zmieni się mój obraz wiary później. Na razie wiem, jestem pewna, że Bóg jest, ale wierzę w niego na swój sposób.