liliowy kapelusz
nic tylko wzdychać do ostatnich promieni,
a przecież są wrzosy
poranki aksamitne z szarym odcieniem chmur
i ten spokój w zaciszu sadu, gdzie dojrzałe jabłka rumieniąc się czekają
tak jak ja
jestem kobietą
matką
młodością, starością
jedną i tą samą kiedyś,teraz
amazing hat!
OdpowiedzUsuńPiękny wiersz... :)
OdpowiedzUsuńPiękny wiersz i kapelusz:))Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę:)))
OdpowiedzUsuń