Blog o stylu życia, codzienne chwile, kroki, złości i radości, przyroda, która mnie otacza, ładne ubrania, bo lubię piękno w każdej postaci.
czwartek, 18 czerwca 2015
Nie zidentyfiokowane ślady
Czas , który bardzo lubię tuż przed i już po. Można się zastanawiać co może być interesującego w między jednym a drugim. Godzina całkowitej beztroski. Nie ma naporu , bo już po zakończyło parogodzinny wycisk związany z chęcią -użyję bardzo wyrazistego i trochę nadmuchanego słowa-istnienia. Słowa nie można nadmuchać...chociaż tu polemizowałabym, bo jeśli nagle zacznę mówić, a wiatr wtargnie ze swoją prędkością do wnętrza moich ust to te słowa nadmucha. W tym momencie dyskretnie mrugam okiem. Oko ozdobione standardem- rzęsy ani krótkie, ani długie. Zastosowany olejek rycynowy jeszcze nie zadziałał i nadzieja na wachlarze, a właściwie ochraniacze przed zbyt wścibskim spojrzeniem osobnika choćby z naprzeciwka nie istnieją.
A takie są pomocne, te długie tak dyskretnie okrywające cieniem, piękny różowy policzek. Mój już stracił wiek niewinności i przestał być idealnie zaokrąglonym brzdącem, dzięki któremu tak łatwo można wyjść z potrzasku- wystarczy zamrugać długimi rzęsami i wystawić policzek w stronę patrzącego i wygrana zapisana dużymi słowami.
Najważniejszy w tym wszystkim jest jednak czas, który zgromadził się w przedziale opisanym wyżej. Nic nie trzeba robić, bo już po a przed jeszcze za wcześnie.
Niespodzianka zakłóciła i wyrwała z dnia to co określiłabym hibernacją potrzebną do całkowitego zrelaksowania się.
Tajemnicza kraina baśni- naiwna i kolorowa albo mroczna. To za karę... Przez szparkę niedomkniętych drzwi podglądane horrory. Dzieciństwo i ten obszar już zidentyfikowany , a teraz dozwolony, bo dozwolone od lat osiemnastu już mnie tak dosięgnęło, że z wyjątkiem przykazań zapisanych na tablicy i poddanych do publicznej obróbki wszystko mi wolno. Piszę o obróbce, bo -bardzo lubię to bo miałabym chęć je uścisnąć tak działa na podświadomość- w wyrafinowany sposób potrafi przystopować przeciwnika i pozwolić mi na oddech odświeżający myśli.
Zacząć od nowa tłumaczenie czegoś, co nam jest zrozumiałe, a krótko-gdyby tak nie modyfikować, a jednak użyję-w bezczelny sposób tych paru przepisów ułatwiających i porządkujących to bycie, to całość nagle taka równa zrobiłaby się, następne ważne określenie wyuczone i przyjęte od pierwszego nabrania tlenu. JA chciałabym takiej wyrównanej powierzchni, bo drażnią mnie pagórki, a góry to nawet nie wiem jak określić moje wnętrze, gdy wyłaniają się góry. Chociaż jak ktoś majstruje przy nawierzchni, a długo starano się ją ugłaskać i te góry lodowe ciut się podtopiły. Nie daj Boże, żeby zniknęły-to akurat tragedia byłaby. Jak nic zalałoby nas, a budować arkę nam się nie chce i na tak korzystny pomysł nikt jeszcze nie wpadł. Obecnie jesteśmy na etapie wsadzania kija w mrowisko. OOO ten pan z naprzeciwka zaprzecza i będziemy teraz dyskutować, że nie mam racji. Jakie mrowisko i jaki kij??? A Ja twierdze, że jest tylko cały problem, że schronu budować nie umiem i nawet dobrze, bo i tak mi się nie przyda, bo jak to,, pierdolnie,, ale się popisałam niby taka elokwentna jestem, a tu to pierdolnie. A dlaczego nie jeśli ma tę dobitność, która w niektórych sytuacjach się przydaje. Mój kij i mrowisko-powrócił obraz, a jak się zastanawiasz to przyjrzyj się sytuacji rozpętanej przez jednego pana, który ma wszystko tylko jeszcze nie przeszedł do historii, a marzy mu się... ach jak marzy mu się zapisać się wielkimi literami, ale niekoniecznie dobrze.
Wracając do schronu, którego budować nie ma zamiaru, i znowu to wdzięczne bo, nie mam zamiaru umierać pod powierzchnią gdzie powierzchni nie będzie. Zrobiło się mroczno i nastrój wywołany. Musi być ciemno i strasznie jak zobaczy się coś takiego -trze paluchy i wcale się nie pomyliłam. Trzy paluchy ubrudziły taki jaśniutki i teraz nie wiem jaki to surowiec, ale ładny i wytrzymały jak dał radę znieść taki odcisk.
I co teraz 888 już się wykluło, czyżby ta sytuacja z mrowiskiem pomogła. Miałam nadzieję na spokojną starość... no wiecie, ogródki, stary fotel na biegunach i ach czas stoi w miejscu, bo...muszę używać tego bo. Bo jest niezastąpione. Idylla zapisana w rajskim ogrodzie w którym nie posadzono jabłoni. To nie ja jestem Ewą więc wygnanie nie groziłoby mi, a zresztą jeśli do mojego bujanego fotela dożyję to na taką idylle sobie zasłużę. Dziwię się wpatrując się w ślad, że dopiero teraz widzę ten odcisk. Taki numer z 888 lub niezidentyfikowany obiekt latający-chociaż ja raczej przychylam się w stronę obiektu latającego, bo tego jeszcze tak do końca nie znam, a 888 to tak często doskwiera ludziom, że aż się boję, że to może to. Chociaż ostanie doniesienia związane z mrowiskiem, bo to zbroją się mrówy i zamierzają rozpełznąć-nie wiem czy to przez ten kij jednej osoby, ale to ona sama w swój rój wkłada ten kij. A mrówki jak to mrówki tym razem trochę inaczej, bo- należy sobie przypomnieć, że bo jest ważne-będzie wymieniać- w normalnym roju byłaby królowa, a tu jest król, który wkłada kija w sytuacje i ma nadzieje na zapisanie się wielkimi literami po tej stronie ciemnej-lubi gwiezdne wojny i liderem dla niego jest ta ciemna strona.
Horror zapisany to teraz szybko rozrywam paczuszkę z EBay -mam tam mały flakonik-żeby nikt mnie nie posądzał o sprowadzenie niespotykanej trucizny. To tylko próbka perfum sprzed 20 lub więcej lat z dżinem w środku. Pamiętacie tę bajkę? - w której występuję ... Dżin musi być posłuszny: )
Trochę mała ta buteleczka i żeby mi jakiś wyskrobek nie wyskoczył z małymi możliwościami, bo się ,,wścieknę,, ...
Ale...nie powinnam zaczynać zdania od ale, ale niech tak zostanie.
Jeśli przyzwoity to czary-mary.
Leżymy sobie wszyscy na zielonej łące, słoneczko grzeje nie za mocno i nie za słabo, błękitny motylek przysiadł na białym kwiatku
ach jak cudnie:)
bardzo ciekawie piszesz kochana! *_*
OdpowiedzUsuńhttp://coeursdefoxes.blogspot.com/
♥