Jak to jest z zabobonami?
Ten temat wpadł mi do głowy z nienacka i sama zdziwiłam się dlaczego?Lubię baśnie i magiczny klimat, łatwo zauważyć, że odwoływanie się do wyobraźni i tworzenie niezwykłych obrazów sprawia mi ogromną przyjemność. Od zawsze lubiłam fantazje, a nie lubiłam realnego życia. Dlaczego tak jest, sama nie wiem i jest to częsty problem dla mojej rodziny: dosłownie nie znoszą tego u mnie. Wszyscy kochają dokumenty, a ja i owszem, ale kiedy sama tego chcę i nie lubię się nimi faszerować od samego rana. Zauważyłam, że normalny śmiertelnik rozpoczyna od dziennika i polityki. Dziennik i owszem lubię, politykę nie trawię, a to z tej racji, że nie mam na nią wpływu, tak myślę i można się ze mną nie zgodzić. W tym jedynym wypadku pozostanę do końca życia przy swoim zdaniu.
Temat związany z zabobonami powstał po ostatnim śnie. Sen śni mi się od dziecka, jak sięgać pamięcią towarzyszy mi pojawia się co jakiś czas. Jest to nieprzyjemny obraz, którego nie potrafię zrozumieć. Widzę ciemną wodę jest bezkresna i głębokość nie do określenia, ja w niej jestem i nie widzę lądu. Nie ma pory dnia, jest szaro tak jak w pomieszczeniu do którwego od góry sączy się zamglone światło. Towarzyszy mi strach, bo wiem, że muszę płynąć nie mam wyjścia. Nigdy nie wiem co się wydarzy, bo się budzę. Kiedyś pomyślałam sobie, że jak się dowiem, to będzie oznaczało,że umarłam. Głupi przesąd, bo mając romantyczną duszę ma się skłoność do przypisywania zwykłym sytuacjom nadzwyczajnych właściwości i tak jest w tym przypadku. Sen prawdopodobnie pojawia się po zmęczeniu i mózg tworzy taki ostrzegawczy obraz.
Lubi taką baśniową scenerię,bo go baśniami karmiłam. Zawsze traktowałam ten sen jak wyrocznie, a ostatnio powiedziałam dosyć to zabobon, a wiara w nie przynosi tylko szkodę. Skąd się wzięły zabobony?
Sama nazwa pochodzi od mamrotania podczas rytuałów i obrządków prowadzonych przez wróżbitę, czyli bobonienia. Same zabobony dotyczą różnych dziedzin życia i ich zakres obejmuję i te straszne i też takie, które wywołują uśmiech. Statystycznie w zabobony wierzy, 60 procent Polek i 50 procent Polaków. Można wyliczyć ich ponad 100 i może więcej. Znane są takie jak: czarny kot przebiegający drogę, czyli nieszczęście, nie oblizuj kulki do kręcenia ciasta, bo będziesz mieć łysego męża, nie siadaj na rogu stołu, nie stawiaj torebki na podłodze, bo nie będziesz mieć pieniędzy, nie wysypuj soli, bo to kłótnia lub śmierć w rodzinie. Jeśli przyśnią się wypadające zęby to oznacza smierć w rodzinie, przyśnił się ktoś z rodziny nie zaznał spokoju i prosi o modlitwę. Swędzi nas lewa ręka lub prawa , pieniądze , będziesz się witał, podkowa na szczęście, trójlistna koniczynka też szczęście. Czerwona wstążeczka przed urokami, czosnek broń na wampiry i myślę, że wystarczy, bo listę można jeszcze dalej prowadzić.
Ciekawa jest trzynastka, bo wzięła się z systemu Babilońskiego. Liczono dwunastkami , a trzynastka tworzyła haos, czyli nieszczęście.
Trzynastego w piątek to nawet w gazetach są wzmianki, czyli same media wykorzystują zabobony, a jak nam w ten dzień czarny kot przebiegnie drogę to nic tylko usiąść i płakać.
Myślę, że zabobony wzięły się z pradziejów i naszej skłonności do mistycyzmu. Lubimy moce nadprzyrodzone, bo w jakimś stopni są namacalne.
A jak kościół podchodzi do zabobonów: zabobon pochodzi z łaciny i oznacza bezprawne przedkładanie jednej rzeczy nad drugą. Istnieją dwa rodzaje zabobonów, Zabobon sensu stricto, czyli wtedy kiedy wykonujemy gesty, błogosławieństwa, modlitwa i zabobon rzeczowy i sytuacyjny. Przykład do pierwszego zabobonu to powtarzanie ileś razy modlitwy, bo jak nie to będzie nieszczęście, a drugi to wiara w czarnego kota przynoszącego pecha.
Dawno temu napisałam wierszyk właśnie związany z zabobonami.
omijam czarnego kota, bom mała
omijam, bom słaba
omijam, bo zwątpiłam
omijam, bo licho żyłam
I tu tkwi sens tych całych zabobonów, boimy się, jeśli jesteśmy słabi i wiemy, że nie jest w nas wszystko w porządku.
Myślę, że przypisywanie czegoś nadzwyczajnego czemuś zupełnie zwykłemu bardzo nam szkodzi i lepiej nie rozdrabniać czasu na wielkie historie, bo i tak nic się nie stanie, jeśli stać się nie ma.
Czarny kot Czarek był kotem brata. Kota już nie ma, pozostało zdjęcie, a był to bardzo przyjazny kot i nic się nadzwyczajnego nie działo. Nie zarejestrowałam dodatkowego pecha: )
Dziękuję za odwiedziny i komentującym za komentarze.
Bardzo ciekawy post, a zarazem prawdziwy. Wielu ludzi wierzy w coś - co wymyślili ludzie:) Pamiętam , że dawniej gdy widziałam kominiarza, to łapałam się za guzik. Teraz natomiast nie wierzę w takie rzeczy. Jedyne co może potwierdzać , że jednak coś się "sprawdziło" - to zwykły zbieg okoliczności. Takie mam do tego podejście.
OdpowiedzUsuńKot - cudny.:)
Bardzo ciekawy post, z którego dowiedziałam się wielu intrygujących rzeczy na temat zabobonów :) Ja na szczęście zabobonom się nie poddaję, choć... nie ukrywam, że wolę np. nie zostawiać torebki na podłodze :)
OdpowiedzUsuńFajny post. :-)
OdpowiedzUsuń13 niekiedy bywa dla mnie szczęśliwy, a niekiedy nie, ale nie moim zdaniem nie jest to związane z 13. :-)
Kotek fajny. :-)
Pewnie to jest tak, że sami przyciągamy do siebie różne nieszczęścia ciągle o nich myśląc( bo jest 13ty, bo kot przebiegł drogę itd), a jeszcze bardziej bojąc się ich, więc jakby na własne życzenie.
OdpowiedzUsuńW ochronie przed złymi snami, trzeba wyobrazić sobie siebie w kuli światła przed zaśnięciem;)
Wpadlam tu zupełnie intuicyjnie a czytając jak scharakteryzowałaś siebie, pomyślałam, że trochę jesteśmy podobne. Myślę, że masz rację z zabobonami. One wyrastają z naszych lęków i wierząc w nie, sprawiamy, że w jakimś sensie zaczynają działać. Ale to zawsze my sami nadajemy im moc. Chociaż niektóre zabobony wyrastają z tzw mądrości ludowych a nie tylko głupio straszą. Kiedy myślę o zabobonach, przychodzą mi na myśl też tzw. Łańcuszki. No wiesz - jeśli nie wyślemy wiadomości do 20 osób to za tydzień coś się stanie...
OdpowiedzUsuńmyślę że zabobony siedzą w głowie. coś jak leczenie sugestią i homeopatia. jak sobie wmówimy że coś jest złe i be to takie będzie bo w to uwierzymy.
OdpowiedzUsuńCiekawy post, osobiście nie wierzę w zabobony. Jeśli chodzi o sny to kiedyś dawno temu przypisywałam im moc proroczą, ale to bzdura. Mózg po prostu we śnie pozbywa się "złogów myślowych", oczyszcza się lub nowocześniej resetuje i to wszystko. Pod nogami teraz w tej chwili nawet plącze mi się czarny kot, którego uwielbiam, mieszkam w mieszkaniu pod 13 i co? I nic. Także...Bajki, magie jako rozrywka są fajne i tyle :) Pozdrawiam razem z moim koteczkiem :)))
OdpowiedzUsuńBardzo prawdziwy ten wierszyk, a spełnianie się zabobonów sami sobie w głowie kreujemy. Jak kot nam przez drogę przebiegnie, to koncentrujemy się na tym, że mamy mieć pecha, i znajdujemy go w czymkolwiek...
OdpowiedzUsuńW zabobony przestałam wierzyć, gdy w czasie mojego pierwszego dłuższego wyjazdu za granicę zauważyłam, że ludzie tam żyjący w ogóle moich zabobonów nie znają, albo nawet inaczej do pewnych rzeczy podchodzą - jak na przykład czarny kot ;) . A co do polityki - według mnie mamy wpływ na nią, tylko musimy głosować - w innym wypadku rzeczywiście inni za nas rządzą. Miłej niedzieli - pozdrawiam - Margot :)
OdpowiedzUsuńZabobonna nie jestem, a ze snami bywa różnie. Często jest tak, że śniąc czyścimy podświadomość. Niektórym sny się sprawdzają:). Ciekawe jest to, że śni Ci się ten sam sen przez całe życie, co jakiś czas. Może zastanów się czy po takich snach coś się wydarza. Generalnie woda w snach ma dużo różnych znaczeń. Pozdrawiam, Renata
OdpowiedzUsuń