Mam trochę perełek z dawnych lat, chodzi mi o znane wówczas domy mody. Przyjemnie mieć w kolekcji egzemplarze, które kiedyś oznaczały luksus. Zamy dzisiejszych projektantów, trochę trudniej z tymi dawnymi. Dzisiejszy post to mały zaczątek cyklu, który co jakiś czas będzie się pojawiać. Autentyczne rzeczy z dawnych czasów i możliwość ich wykorzystania. Nie są podstawą moich stylizacji, bo raczej kupuję je, bo bardzo mi się podobają i lubię stare rzeczy. Ratuję je przed zniszczeniem, bo kto dzisiaj będzie chodził w takich ubraniach, ale...
Miło jest od czasu do czasu mieć na sobie coś innego, wyjątkowego, jedynego w swoim rodzaju. Tworzę kolekcje dawnych ubrań, które udaje mi się poszukać w sklepikach vintage. Nie będą ze mną w Londynie, bo co jakiś czas chcę wysyłać do domu. Dobrze, że mam możliwość przechowywania. Po powrocie będą mnie cieszyć, a może zorganizuję wystawę dawnych ubrań, kto to wie. Możliwości są różne, wystarczą chęci, a należę do energicznych osób, które dalej mają marzenia i chęci na działanie.
Sukienka jest marki Lilli Ann. Adolph Schumann rozpoczął działalność w 1934 roku w San Francisco, firmę nazwał imieniem żony Lilli Ann. Firma reklamowała się w takich magazynach jak Glamur, Bazaar, Vogue do wczesnych lat 50. Schuman nawiązał kontakty z Chanel i Balenciaga. Ciekawostką, o której mówi się, że Balenciaga pomagała anonimowo Schumanowi w projektach ubrań. Firma ta przetrwała do roku 2000 i została zamknięta. Przeglądając różne projekty zachwyciłam się nimi i jeśli natrafię na nie to z chęcią uzupełnię kolekcje o tą markę, bo projekty są bardzo kobiece, a takie chciałabym posiadać.
Sukienka jest prześwitująca, pewnie miała halkę, ja posiadam tylko sukienkę, ale to nie problem, bo takie sukienki noszę ze spodniami. Dodałam do stylizacji tęczowe korale i złoty pasek. Dosyć zdecydowane różowe buty i pastelowy kuferek.
Ubierz się w tęcze, pasuję do trendów obecnego lata, bo ma paski, tęczowe i jest pastelowo. To trzy trendy:)
Reszta zdjęć:
Tu
Blog o stylu życia, codzienne chwile, kroki, złości i radości, przyroda, która mnie otacza, ładne ubrania, bo lubię piękno w każdej postaci.
czwartek, 28 czerwca 2018
środa, 27 czerwca 2018
Z moich myśli
Miałyśmy wykupione bilety na muzicals, Kiss me Kate w Coliseum. Mało jest takich przedstawień w stylu tych dawnych Broadway, a ten taki był. Można się odprężyć, zapomnieć o troskach życia i cieszyć chwilą, delektować czasem lub jak powszechnie się mówi: ukulturalniać siebie. Bardzo potrzebne w obecnym czasie, bo często rozmyślam : idziemy do przodu, czy cofamy się i tłumaczyć nie będę, bo sami to wiemy i przykładów nie potrzeba. Kiedyś czytałam rady blogowe i radzono: pozytywne nastawienie do wszystkiego, kolor, uśmiech i inspiracje. Staram się, ale melancholia musi być, bo bez niej popadlibyśmy w depresyjny idealizm:).
Moda dla niektórych ,,wałkowanie nudnego tematu,, dla innych z braku innych zainteresowań lub miłość do ciekawych fasonów. Moim zdaniem to trudna sztuka, która opiera się na artystycznych zamiłowaniach i jest to cecha pozytywnie zakręconych ludzi, którym nie zawsze chcę się malować obrazy. To wizerunek siebie lub chęć zostawiania koloru wcale nie gorsza od ekonomii. Co jest ważne, a co nie to bardzo trudne rozważania, bo przecież pieniądze sami wymyśliliśmy, żeby uprościć handel wymienny. Sprytne posunięcie, żeby zdobyć ręce do pracy i pomnożyć sobie ilość posiadania. To dopiero byłoby, gdyby cała polityka runęłaby i to, co sobie sam zasiejesz to masz. Znowu wróciłoby prawo silniejszego, chociaż i tak jest tylko w kulturalniejszej formie, bo czasy niewolnictwa minęły i trzeba się napracować, reklamując siebie, żeby siłę roboczą zdobyć.
Jako że lubię być ,, marudną fatalistą,,to złośliwie obserwowałam ulice. Gdzie są ci modnie ubrani(to nie oznacza, że krytykuję ludzi), ale spotyka się opinie: w Londynie to dopiero rewia mody i jak się ludziska ubierają, jakie stylizacje ooo. Z wyjątkiem blogerów modowych (też się do nich zaliczam) to ulica Londynu jest szara i bardzo zwyczajnie ubrana i często sprzed paru sezonów. Siedziałam w kawiarni w centrum Londynu, czyli powinno być wielu ubranych ciekawie albo kolorowo, inaczej. Są dzielnice, gdzie można spotkać, ale to inny temat. Siedziałyśmy z przyjaciółką i analuzowałyśmy, dlaczego szaro i smutno. Z prostej przyczyny: wymóg w biurach, różnych miejscach pracy. Umowy o prace podane wymogi związane z wyglądem. Zapytałam, dlaczego w szafce nie wisi strój do biura, a po pracy nasz styl. Słusznie odpowiedziała mi przyjaciółka, a komu się chce dzielić na te w biurze, a te po pracy.
Ładniej wszyscy ubierają się w piątkowy wieczór, bo wtedy są różne imprezy.
Rozmyślałam dalej, to dla kogo jest ta moda, drogie sukienki, spódnice za 400 funtów, dla tych bogatych? Ich jest mniej...dla garstki aktorów, modelek...
Normalny śmiertelnik nie kupi czegoś tak drogiego, bo na jeden wieczór mu się nie opłaca.
Pomyślałam,że dobrze, że są blogi modowe, bo chociaż tak ludzie są bardziej kolorowi.Rozmyślania z tych mniej ważnych, bo na tapecie tyle ważnych tematów, ale ja myślę ,,wrzucić na luz, zająć się kolorami, dać spokój automatyzacji, bo i tak nic nie zmieni przeznaczenia, a ono jest takie same dla wszystkich.
Moda dla niektórych ,,wałkowanie nudnego tematu,, dla innych z braku innych zainteresowań lub miłość do ciekawych fasonów. Moim zdaniem to trudna sztuka, która opiera się na artystycznych zamiłowaniach i jest to cecha pozytywnie zakręconych ludzi, którym nie zawsze chcę się malować obrazy. To wizerunek siebie lub chęć zostawiania koloru wcale nie gorsza od ekonomii. Co jest ważne, a co nie to bardzo trudne rozważania, bo przecież pieniądze sami wymyśliliśmy, żeby uprościć handel wymienny. Sprytne posunięcie, żeby zdobyć ręce do pracy i pomnożyć sobie ilość posiadania. To dopiero byłoby, gdyby cała polityka runęłaby i to, co sobie sam zasiejesz to masz. Znowu wróciłoby prawo silniejszego, chociaż i tak jest tylko w kulturalniejszej formie, bo czasy niewolnictwa minęły i trzeba się napracować, reklamując siebie, żeby siłę roboczą zdobyć.
Jako że lubię być ,, marudną fatalistą,,to złośliwie obserwowałam ulice. Gdzie są ci modnie ubrani(to nie oznacza, że krytykuję ludzi), ale spotyka się opinie: w Londynie to dopiero rewia mody i jak się ludziska ubierają, jakie stylizacje ooo. Z wyjątkiem blogerów modowych (też się do nich zaliczam) to ulica Londynu jest szara i bardzo zwyczajnie ubrana i często sprzed paru sezonów. Siedziałam w kawiarni w centrum Londynu, czyli powinno być wielu ubranych ciekawie albo kolorowo, inaczej. Są dzielnice, gdzie można spotkać, ale to inny temat. Siedziałyśmy z przyjaciółką i analuzowałyśmy, dlaczego szaro i smutno. Z prostej przyczyny: wymóg w biurach, różnych miejscach pracy. Umowy o prace podane wymogi związane z wyglądem. Zapytałam, dlaczego w szafce nie wisi strój do biura, a po pracy nasz styl. Słusznie odpowiedziała mi przyjaciółka, a komu się chce dzielić na te w biurze, a te po pracy.
Ładniej wszyscy ubierają się w piątkowy wieczór, bo wtedy są różne imprezy.
Rozmyślałam dalej, to dla kogo jest ta moda, drogie sukienki, spódnice za 400 funtów, dla tych bogatych? Ich jest mniej...dla garstki aktorów, modelek...
Normalny śmiertelnik nie kupi czegoś tak drogiego, bo na jeden wieczór mu się nie opłaca.
Pomyślałam,że dobrze, że są blogi modowe, bo chociaż tak ludzie są bardziej kolorowi.Rozmyślania z tych mniej ważnych, bo na tapecie tyle ważnych tematów, ale ja myślę ,,wrzucić na luz, zająć się kolorami, dać spokój automatyzacji, bo i tak nic nie zmieni przeznaczenia, a ono jest takie same dla wszystkich.
poniedziałek, 25 czerwca 2018
Modowe inspiracje
Muszelkowa sukienka:)
Co jakiś czas dopada mnie chęć zamykania bloga, bo tracę sens, tego co robię, czyli czy powinnam to robić. Nigdy nie walczyłam o czytelników, bo uważam, że prowadzę bloga amatorsko i impulsywnie. Nie wyznaczałam dni, kiedy mają pojawiać się posty, nie zabiegałam o wystrój bloga. Wszystko od początku robiłam sama i przywiązałam się do takiego, a nie innego szablonu. Nie znudził mi się i bardzo go lubię dalej. Jest taki jak chciałam, żeby był z angielskimi różami w retro stylu. Jest jeden problem, bo nie można wstawiać tu zdjęć w oryginalnym rozmiarze, a wtedy zdjęcia tracą na jakości. Sama je robię i nie są doskonałe, dużo im brakuję do standardu, ale mam taki, a nie inny sprzęt i są na miarę moich możliwości i ceny. Najbardziej zżyłam się z tym blogiem, był moim pierwszym. Prowadzę go ponad cztery lata i długo i krótko. Przechodził różne metamorfozy, aż stwierdziłam, że ma być taki z różnymi działami i teraz tych działów tu brakuje tym bardziej że powoli kończę porządkowanie szafy i wiem, jaka ma być i stylizacje modowe będą umniejszane. Na razie mam jeszcze co pokazywać, ale z biegiem czasu będę pokazywać co dodałam do moich rzeczy, które staram się układać w komplety i nie ma ich być zbyt wiele. Posty modowe zawsze będą, ale nie tak często, bo śmieszne dla mnie byłoby pozbywanie się rzeczy, które bardzo lubię i nie chcę nosić, tylko jeden sezon. Doszłam do wniosku, że modowe stylizacje będę pokazywać i tu i na drugim blogu, który będzie typowo fotograficzny, a opis tu. Tym bardziej że ten szablon , który wybrałam jest przeznaczony dla fotograficznych blogów nastawionych na zdjęcia, tekst trochę dziwnie tam wygląda. Pomieszane z poplątanym, ale tak lubię i niech tak będzie. Wiersze są jeszcze na innym blogu i jak napisze to podam link;)
Działy pozostaną tak jak były z małą modernizacją, bo do wierszy i większej ilości zdjęć będzie link: )
Zawsze lubiłam muszelki i miałam wisiorki z nimi, pierścionki. W tym sezonie królują jako ozdoby na łańcuszkach, ale warto postarać się o taki wzór na bluzce czy na sukience. Jest miły dla oka i odświeża wizerunek. Kupiłam sukienkę, która nie jest jednorazówką, bo zamierzam ja nosić aż do znudzenia, a że ja nie niszczę rzeczy, to jeśli nie przytyję będzie u mnie aż do zniszczenia.
Jest w kolorze bieli i błękitu. Dobrałam do niej wisior z muszelek i uzyskałam letnią całość. Czas urlopów i letniego wypoczynku: start, mój wyrażam tą sukienką, a urlop nie wiem kiedy, ale można cieszyć się beztroską, bo dni słoneczne przed nami, a to poprawia nastrój. Sukienka kupiona na eBay w cenie 12 funtów, przeceniona z 80, likwidacja sklepu. Naszyjnik eBay cena 4 funty. Nie trzeba wydawać fortuny, żeby mieć ciekawe rzeczy.
Więcej zdjęć:)
Tu
Podaję link do ślicznej plażowej sukienki też w muszle, ale brązowo-złote.
Tu
Co jakiś czas dopada mnie chęć zamykania bloga, bo tracę sens, tego co robię, czyli czy powinnam to robić. Nigdy nie walczyłam o czytelników, bo uważam, że prowadzę bloga amatorsko i impulsywnie. Nie wyznaczałam dni, kiedy mają pojawiać się posty, nie zabiegałam o wystrój bloga. Wszystko od początku robiłam sama i przywiązałam się do takiego, a nie innego szablonu. Nie znudził mi się i bardzo go lubię dalej. Jest taki jak chciałam, żeby był z angielskimi różami w retro stylu. Jest jeden problem, bo nie można wstawiać tu zdjęć w oryginalnym rozmiarze, a wtedy zdjęcia tracą na jakości. Sama je robię i nie są doskonałe, dużo im brakuję do standardu, ale mam taki, a nie inny sprzęt i są na miarę moich możliwości i ceny. Najbardziej zżyłam się z tym blogiem, był moim pierwszym. Prowadzę go ponad cztery lata i długo i krótko. Przechodził różne metamorfozy, aż stwierdziłam, że ma być taki z różnymi działami i teraz tych działów tu brakuje tym bardziej że powoli kończę porządkowanie szafy i wiem, jaka ma być i stylizacje modowe będą umniejszane. Na razie mam jeszcze co pokazywać, ale z biegiem czasu będę pokazywać co dodałam do moich rzeczy, które staram się układać w komplety i nie ma ich być zbyt wiele. Posty modowe zawsze będą, ale nie tak często, bo śmieszne dla mnie byłoby pozbywanie się rzeczy, które bardzo lubię i nie chcę nosić, tylko jeden sezon. Doszłam do wniosku, że modowe stylizacje będę pokazywać i tu i na drugim blogu, który będzie typowo fotograficzny, a opis tu. Tym bardziej że ten szablon , który wybrałam jest przeznaczony dla fotograficznych blogów nastawionych na zdjęcia, tekst trochę dziwnie tam wygląda. Pomieszane z poplątanym, ale tak lubię i niech tak będzie. Wiersze są jeszcze na innym blogu i jak napisze to podam link;)
Działy pozostaną tak jak były z małą modernizacją, bo do wierszy i większej ilości zdjęć będzie link: )
Zawsze lubiłam muszelki i miałam wisiorki z nimi, pierścionki. W tym sezonie królują jako ozdoby na łańcuszkach, ale warto postarać się o taki wzór na bluzce czy na sukience. Jest miły dla oka i odświeża wizerunek. Kupiłam sukienkę, która nie jest jednorazówką, bo zamierzam ja nosić aż do znudzenia, a że ja nie niszczę rzeczy, to jeśli nie przytyję będzie u mnie aż do zniszczenia.
Jest w kolorze bieli i błękitu. Dobrałam do niej wisior z muszelek i uzyskałam letnią całość. Czas urlopów i letniego wypoczynku: start, mój wyrażam tą sukienką, a urlop nie wiem kiedy, ale można cieszyć się beztroską, bo dni słoneczne przed nami, a to poprawia nastrój. Sukienka kupiona na eBay w cenie 12 funtów, przeceniona z 80, likwidacja sklepu. Naszyjnik eBay cena 4 funty. Nie trzeba wydawać fortuny, żeby mieć ciekawe rzeczy.
Więcej zdjęć:)
Tu
Podaję link do ślicznej plażowej sukienki też w muszle, ale brązowo-złote.
Tu
piątek, 22 czerwca 2018
Phenomenal Us
Już za nami kolejne 16 zadanie, tym razem był to dziki ogród. Postawiłam na dwa różne wzory kwiatowe w barwach uzupełniających i ciekawie to wyszło.
Moją stylizację można zobaczyć:
Tu
A to nasze wspólne zdjęcie, pięknie wyszło jak najbarwniejszy ogród:)
Moją stylizację można zobaczyć:
Tu
A to nasze wspólne zdjęcie, pięknie wyszło jak najbarwniejszy ogród:)
sobota, 16 czerwca 2018
DollsVogue
Już niedługo, bo w poniedziałek kolejne wyzwanie naszej grupy Phenomenal Us, a dzisiaj zapowiedź, którą przedstawi lalka. Dawno ich nie było i po obrażały się na mnie, że bardziej zajęłam się sobą, a nie nimi. Nie pomogło tłumaczenie, że ja dorosła jestem i w starszej grupie tej dorosłości. Ustaliły, że jedna musi się pokazać, wytypowały blondynkę z długimi włosami. Jest dosyć charakterystyczna, można wyginać ją jak się chce. Nie jest podobna do pozostałych Barbie, przez druty, które ma wewnątrz ciała, a to daje pełną plastykę.
Wystąpi w sukience w kwiaty, bo to do lata już mała chwila, a pełnia rozkwitu to właśnie ta chwila.
Wystąpi w sukience w kwiaty, bo to do lata już mała chwila, a pełnia rozkwitu to właśnie ta chwila.
środa, 13 czerwca 2018
Z moich myśli
Co mnie inspiruje
Teraz najlepsza pora na moją odnowę, pozbywam się wtedy toksyn, które zgromadziły się podczas miesięcy ciemnych i trudnych do przejścia. To nie jest tak, że ich nie lubię, bo mają swoisty klimat i dużo wtedy myślę, wyobrażam sobie, analizuję. Ta analiza powoduję zbieranie się we mnie żalu i nazywam to toksynami, zalegają później przez parę miesięcy aż do słonecznych dni, kiedy słońce wszystko wypali, a ja pomyślę o sobie ze wstydem i po co ci to było. Nie wszyscy mają tak samo. Masz fajną polną autostradę i nie żebyś ją dostała, mogłaś mieć z bardzo równą ładną nawierzchnią, ale pobiegłaś na piaszczystą, nieprzewidywalną z niespodziankami, kamieniami, które trzeba podnosić, tajemniczymi dziurami i całą tą tajemnicą, która cię fascynuję i pożądasz jej jak łakomczuch kawałka tortu.
Źle ci teraz?
To twój wybór i jeśli cofnę cię do początku i tak pobiegniesz z powrotem w to samo miejsce, bo taka jesteś.
W dzieciństwie lubiłam ogrodową beczkę do wody i zbierała się tam deszczówka. Podlewano nią wsadzone roślinki, bo od tej wody nie dostawały plam.
Nie, roślinki nie bardzo mnie wtedy obchodziły. Podlałam, jeśli o to proszono i szybko do zabawy przy beczce. Zbierała się przy niej część starszych dzieciaków, a młodsi musieli przynieść nurka, a najlepiej kilku. Mała plastikowa zabawka, zielona, czerwona już nie pamiętam, skąd młodsi ją mieli. Wnętrze beczki było zielone. Soczysta zieleń porosła ściany i kamienie wrzucone przez nas jeszcze w zeszłym roku. Zakamarki, które musiał zaliczyć nurek, podróżując tam, gdzie kierowała go ręka. Fajna zabawa, z której pamiętam zieleń ze słonecznymi prześwitami, nierówny brzeg metalowej beczki, bo trzeba było uważać na brodę i taplanie się w wodzie w upalny dzień.
Do szczęścia nie wiele potrzeba, wystarczy zostawić równe nawierzchnie, nie układać wszystkiego jak w laboratorium, bo życie ma wiele smaków sam doskonały nie wystarczy, potrzebne są często bardzo proste, bo to one podbijają ten, który ma nas zaczarować na przyszłość.
Mnie inspiruje wszystko, co jest wokół, najbardziej przyroda i zjawiska, które jej towarzyszą, czasami jest to letnia burza i jej odgłosy, tęcza, która potrafi zachwycić. Zieleń drzew czy dwa zrośnięte drzewa, które kiedyś znalazłam. Wokół jest prawdziwe bogactwo, które często odpycha się na rzecz komercji.
Nowa stylizacja
Tu
Muszelkową biżuterią zaraziłam się i chyba jestem muszelkową łakomczuchą:)
Teraz najlepsza pora na moją odnowę, pozbywam się wtedy toksyn, które zgromadziły się podczas miesięcy ciemnych i trudnych do przejścia. To nie jest tak, że ich nie lubię, bo mają swoisty klimat i dużo wtedy myślę, wyobrażam sobie, analizuję. Ta analiza powoduję zbieranie się we mnie żalu i nazywam to toksynami, zalegają później przez parę miesięcy aż do słonecznych dni, kiedy słońce wszystko wypali, a ja pomyślę o sobie ze wstydem i po co ci to było. Nie wszyscy mają tak samo. Masz fajną polną autostradę i nie żebyś ją dostała, mogłaś mieć z bardzo równą ładną nawierzchnią, ale pobiegłaś na piaszczystą, nieprzewidywalną z niespodziankami, kamieniami, które trzeba podnosić, tajemniczymi dziurami i całą tą tajemnicą, która cię fascynuję i pożądasz jej jak łakomczuch kawałka tortu.
Źle ci teraz?
To twój wybór i jeśli cofnę cię do początku i tak pobiegniesz z powrotem w to samo miejsce, bo taka jesteś.
W dzieciństwie lubiłam ogrodową beczkę do wody i zbierała się tam deszczówka. Podlewano nią wsadzone roślinki, bo od tej wody nie dostawały plam.
Nie, roślinki nie bardzo mnie wtedy obchodziły. Podlałam, jeśli o to proszono i szybko do zabawy przy beczce. Zbierała się przy niej część starszych dzieciaków, a młodsi musieli przynieść nurka, a najlepiej kilku. Mała plastikowa zabawka, zielona, czerwona już nie pamiętam, skąd młodsi ją mieli. Wnętrze beczki było zielone. Soczysta zieleń porosła ściany i kamienie wrzucone przez nas jeszcze w zeszłym roku. Zakamarki, które musiał zaliczyć nurek, podróżując tam, gdzie kierowała go ręka. Fajna zabawa, z której pamiętam zieleń ze słonecznymi prześwitami, nierówny brzeg metalowej beczki, bo trzeba było uważać na brodę i taplanie się w wodzie w upalny dzień.
Do szczęścia nie wiele potrzeba, wystarczy zostawić równe nawierzchnie, nie układać wszystkiego jak w laboratorium, bo życie ma wiele smaków sam doskonały nie wystarczy, potrzebne są często bardzo proste, bo to one podbijają ten, który ma nas zaczarować na przyszłość.
Mnie inspiruje wszystko, co jest wokół, najbardziej przyroda i zjawiska, które jej towarzyszą, czasami jest to letnia burza i jej odgłosy, tęcza, która potrafi zachwycić. Zieleń drzew czy dwa zrośnięte drzewa, które kiedyś znalazłam. Wokół jest prawdziwe bogactwo, które często odpycha się na rzecz komercji.
Nowa stylizacja
Tu
Muszelkową biżuterią zaraziłam się i chyba jestem muszelkową łakomczuchą:)
sobota, 9 czerwca 2018
Z moich myśli
Doświadczenia z aparatem fotograficznym.
Zawsze miałam uzdolnienia artystyczne i od tego nie można uciec. Jeśli przez jakiś czas się z nimi nie pracuje to i tak później dopadają i nic na to nie można poradzić: )
Ja malowałam, szydełkowałam, pisałam...
Brat zajął się fotografią i robi cudne zdjęcia, ale jest w Polsce, a ja w Anglii. Telefon, można się radzić, ale to nie jest proste, jeśli ja mało wiem o fotografowaniu. Teraz trochę się poduczyłam i jak będę w Polsce, bratu będzie łatwiej tłumaczyć. Za pierwszym razem to było trudne.
Nie posłuchałam się rady, bo poszłam w kierunku lustrzanki, a brat radził mi na początek inny aparat. Z jednej strony nie żałuję, bo to była walka i nieraz doprowadzała mnie do wściekłości i tak jest do dzisiaj. Nikon jest dosyć trudnym aparatem fotograficznym, a żebym miała jeszcze weselej to zakupiłam model używany i to bardzo stary. Miałam szczęście, bo sprzedający aparat był bardzo uczciwy i dostałam od niego mało zużyty sprzęt jak na swój rocznik. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że lustrzanki mają ograniczoną ilość zdjęć, a po przekroczeniu aparat jest do likwidacji.
Ilość zrobionych zdjęć można sprawdzić.
Mój aparat to Nikon D80, czyli staruszek wycofany już z produkcji.
Nie żałuję takiego zakupu, bo przy nim muszę się uczyć. Nie mam wyjścia. Dlaczego taki stary model wybrałam?
Przez opinie o nim, miał bardzo dobre. Do tego działa na obiektywach bez automatyki, czyli można kupić obiektyw do manualnego dostrajania, a one są dużo tańsze.
Pieniądze, nie wiedziałam, czy sama poradzę sobie ze zdjęciami. Pisałam, że nie mam nikogo, kto mógłby na stałe robić mi zdjęcia. Jeśli są robione to jest to przypadkowa sesja. Moje stylizacje wymagają systematycznych sesji (po co je robię, to też pisałam) Lubię wyszukiwać ubrania vintage i dzielić się nimi na blogu. Większość moich stylizacji jest tworzona w taki sposób.
Jak wygląda w praktyce samodzielne robienie sobie zdjęć?
Bardzo ciekawie, robiąc sesje początkowe nie miałam zielonego pojęcia o obiektywach, aparacie Nikon ani o rodzajach statywów.
Dzielę się dzisiaj moimi spostrzeżeniami, bo może komuś pomogą, albo zachęcą do robienia samodzielnego.
Jakie błędy popełniłam: obiektywy, do dzisiaj nie mam odpowiedniego, ale ten, co mam wystarcza przynajmniej na razie.
Pierwszy zakup to był teleobiektyw (od 70 do 250 metrów) Bardzo dobry do fotografowania zwierząt, oddalonych obiektów. Jest z silnikiem więc aparat może nas wyręczyć. Portrety wychodzą pięknie, ale absolutnie nie sprawdza się do fotografowania modowych stylizacji samodzielnie. Musiałam na takie odległości odchodzić, że jeśli ktokolwiek chciałby ukraść mój statyw z aparatem to bez problemu mógłby to zrobić.
Pierwszy statyw tak zwany tani chińczyk. Nie polecam, chociaż był zakupiony do Nikona, to Nikona nie mógł unieść i zdarzyło mi się, że aparat wraz z obiektywem wylądował na szczęście był to trawnik.
Statyw musi być stabilny i raczej cięższy niż lżejszy. Aparat jest dosyć ciężki i byle co, go nie utrzyma.
Mały szczegół większość statywów ma klapkę boczną przykręconą śrubą jest niezauważalna, ale potrzebna, bo jeśli nie stać nas na studyjny obiektyw, który pozwala fotografować modelki to obracając aparat pionowo zrobimy sobie lepsze zdjęcie, bo będziemy bliżej. Nie polecam fotografowania z samowyzwalacza, bo po paru zdjęciach mamy ich dość i nie szkodzi, że sesja nieudana, bo rezygnujemy. Najlepszy jest pilot, który czynność wykonuje w momeńcie, kiedy jesteśmy gotowi. Jest malutki i łatwo go schować w ręku.
W tej chwili używam kultowego obiektywu Nikona, tak zwanej 50 mm f 1.8, czyli dosyć jasnego. Z jednej strony to dobre, ale przy słonecznym dniu trzeba uważać i regulować.
W dalszym ciągu nie jest to właściwy obiektyw, bo bez obrócenia aparatu w pion nie będzie dobrze widoczna stylizacja.
Najlepiej mieć obiektyw 35 mm f1.4 lub 1.8 wtedy możemy bawić się w rozmywanie tła i ostre zdjęcia. Taki obiektyw kupię jako następny.
Na razie bawię się tym sprzętem, który mam.
Zdjęcia staram się robić miłe dla oka, żeby blog był, chociaż w miarę estetyczny i ciekawy. Jak mi to wychodzi to trudno ocenić samemu.
Mój problem to czas, bo nie mam zbyt wiele wolnego na sesje zdjęciowe i chociaż wiem, kiedy fotografować człowieka, szczególnie już niemłodego, to temu zadaniu nie potrafię sprostać, bo wybieram godziny zaraz po pracy, a to nie pokrywa się ze złotą godziną, ona jest przed wschodem i zachodem słońca. Wtedy twarz wygląda najpiękniej i nie jest przerysowana. Zmarszczki robią cień i każda kreska jest zdwojona, tak jak przy aplikacjach w telefonie: rysunek, gdzie ze zdjęcia ma zrobić portret ołówkowy. Większość tych aplikacji nas przerysowuje i robi się wiedźmowato: ) Każda kreseczka w złym oświetleniu jest zdwojona i zacieniona, to widać u mnie. Bardzo często moja twarz jest źle oświetlona. Stylizacja wychodzi dobrze, ja wyglądam na zdjęciach o 10 więcej, bo nie umiem na razie uporać się z tym problemem i nie robię retuszu. To nie oznacza, że nie popieram retuszowania. Ładnie jak najbardziej tak, bo rzadko mamy dobre oświetlenie i naturalne zdjęcia też są przekłamane. Tym bardziej że pokazujemy stylizacje i wygląd twarzy powinien zdobić: )
Nie umiem retuszować, bo nie znam się na obsłudze programów graficznych, ale z czasem nigdy nie wiadomo: )
Zalecane są złote i białe blendy, które właśnie działają jak złota godzina.
Widziałam kiedyś jak szła modelka, a obok biegł jeden z fotografów ze złotą blendą, a drugi fotografował twarz. Do takiej perfekcji nie chcę dojść, bo nie jestem modelką i mój blog to nie żurnal, ale ładniejsze ujęcia będę starała się wykonywać. Na moich zdjęciach nie widać oczu, są zacienione, a to jest błąd, bo oglądający zawsze szuka oczu.
To nie jest łatwe, bo nie tylko aparat, portretowanie człowieka, ale dobre ustawienie statywu w moim przypadku.
To często dziwnie wychodzi, szczególnie po obróceniu aparatu, kiedy zasięg obiektywu zostaje zmieniony. Ustawiłam, staję, a tu tylko połowa się załapała. Wyznaczam teraz punkt torebką, na nią kieruję obiektyw idę w to miejsce, ale obiektyw nie skupia się na twarzy, taki mały szczegół. Po zakupieniu 35 mm z Nikona nie będę musiała ustawiać w pionie aparatu i może twarz będzie lepiej wychodzić na zdjęciach.
Zalety samodzielnego fotografowania są ogromne. Nie jestem uzależniona od nikogo. Robię zdjęcia tam, gdzie chcę i jak długo chcę, uczę się fotografowania. Wiem, że to, co zaplanowałam jest tylko moje. Na razie ...sami widzicie, ale stylizacja to jedno, a zaplanowanie jej w przestrzeni to drugie i bardzo wciąga. Miło jest zobaczyć, że uzyskaliśmy zamierzony efekt. To nieczęsto mi się zdarza, ale nauka to potężna siła.
Moja nowa stylizacja i ptak, który załapał się na ,,foto,,...sam zdecydował, dosłownie w frunął w obiektyw: ).
Reszta:
Tu
Jeśli chcielibyśmy sami sobie robić zdjęcia, a macie opory to nie jest to niemożliwe.
Jak reagują ludzie?
Najczęściej nie zwracają uwagi, a jeśli to pozytywnie. Wiedzą, że do czegoś jest nam to potrzebne więc strach przed krytyką jest niesłuszny. Tak ja myślałam i robiłam zdjęcia w miejscach nieuczęszczanych.
Co polecam:)
Dżinsy w bladoróżowym odcieniu. Przepięknie wyglądają z białą koszulą, delikatną złotą ozdobą i białymi szpileczkami;)
Dzisiaj następny raz maska cynamonowa na głowie i powolutku, coraz więcej jaśniejszych włosów. Nabierają niesamowitego połysku i złotego odcienia od cynamonu. O zaletach napiszę w poście kosmetycznym.
Zawsze miałam uzdolnienia artystyczne i od tego nie można uciec. Jeśli przez jakiś czas się z nimi nie pracuje to i tak później dopadają i nic na to nie można poradzić: )
Ja malowałam, szydełkowałam, pisałam...
Brat zajął się fotografią i robi cudne zdjęcia, ale jest w Polsce, a ja w Anglii. Telefon, można się radzić, ale to nie jest proste, jeśli ja mało wiem o fotografowaniu. Teraz trochę się poduczyłam i jak będę w Polsce, bratu będzie łatwiej tłumaczyć. Za pierwszym razem to było trudne.
Nie posłuchałam się rady, bo poszłam w kierunku lustrzanki, a brat radził mi na początek inny aparat. Z jednej strony nie żałuję, bo to była walka i nieraz doprowadzała mnie do wściekłości i tak jest do dzisiaj. Nikon jest dosyć trudnym aparatem fotograficznym, a żebym miała jeszcze weselej to zakupiłam model używany i to bardzo stary. Miałam szczęście, bo sprzedający aparat był bardzo uczciwy i dostałam od niego mało zużyty sprzęt jak na swój rocznik. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że lustrzanki mają ograniczoną ilość zdjęć, a po przekroczeniu aparat jest do likwidacji.
Ilość zrobionych zdjęć można sprawdzić.
Mój aparat to Nikon D80, czyli staruszek wycofany już z produkcji.
Nie żałuję takiego zakupu, bo przy nim muszę się uczyć. Nie mam wyjścia. Dlaczego taki stary model wybrałam?
Przez opinie o nim, miał bardzo dobre. Do tego działa na obiektywach bez automatyki, czyli można kupić obiektyw do manualnego dostrajania, a one są dużo tańsze.
Pieniądze, nie wiedziałam, czy sama poradzę sobie ze zdjęciami. Pisałam, że nie mam nikogo, kto mógłby na stałe robić mi zdjęcia. Jeśli są robione to jest to przypadkowa sesja. Moje stylizacje wymagają systematycznych sesji (po co je robię, to też pisałam) Lubię wyszukiwać ubrania vintage i dzielić się nimi na blogu. Większość moich stylizacji jest tworzona w taki sposób.
Jak wygląda w praktyce samodzielne robienie sobie zdjęć?
Bardzo ciekawie, robiąc sesje początkowe nie miałam zielonego pojęcia o obiektywach, aparacie Nikon ani o rodzajach statywów.
Dzielę się dzisiaj moimi spostrzeżeniami, bo może komuś pomogą, albo zachęcą do robienia samodzielnego.
Jakie błędy popełniłam: obiektywy, do dzisiaj nie mam odpowiedniego, ale ten, co mam wystarcza przynajmniej na razie.
Pierwszy zakup to był teleobiektyw (od 70 do 250 metrów) Bardzo dobry do fotografowania zwierząt, oddalonych obiektów. Jest z silnikiem więc aparat może nas wyręczyć. Portrety wychodzą pięknie, ale absolutnie nie sprawdza się do fotografowania modowych stylizacji samodzielnie. Musiałam na takie odległości odchodzić, że jeśli ktokolwiek chciałby ukraść mój statyw z aparatem to bez problemu mógłby to zrobić.
Pierwszy statyw tak zwany tani chińczyk. Nie polecam, chociaż był zakupiony do Nikona, to Nikona nie mógł unieść i zdarzyło mi się, że aparat wraz z obiektywem wylądował na szczęście był to trawnik.
Statyw musi być stabilny i raczej cięższy niż lżejszy. Aparat jest dosyć ciężki i byle co, go nie utrzyma.
Mały szczegół większość statywów ma klapkę boczną przykręconą śrubą jest niezauważalna, ale potrzebna, bo jeśli nie stać nas na studyjny obiektyw, który pozwala fotografować modelki to obracając aparat pionowo zrobimy sobie lepsze zdjęcie, bo będziemy bliżej. Nie polecam fotografowania z samowyzwalacza, bo po paru zdjęciach mamy ich dość i nie szkodzi, że sesja nieudana, bo rezygnujemy. Najlepszy jest pilot, który czynność wykonuje w momeńcie, kiedy jesteśmy gotowi. Jest malutki i łatwo go schować w ręku.
W tej chwili używam kultowego obiektywu Nikona, tak zwanej 50 mm f 1.8, czyli dosyć jasnego. Z jednej strony to dobre, ale przy słonecznym dniu trzeba uważać i regulować.
W dalszym ciągu nie jest to właściwy obiektyw, bo bez obrócenia aparatu w pion nie będzie dobrze widoczna stylizacja.
Najlepiej mieć obiektyw 35 mm f1.4 lub 1.8 wtedy możemy bawić się w rozmywanie tła i ostre zdjęcia. Taki obiektyw kupię jako następny.
Na razie bawię się tym sprzętem, który mam.
Zdjęcia staram się robić miłe dla oka, żeby blog był, chociaż w miarę estetyczny i ciekawy. Jak mi to wychodzi to trudno ocenić samemu.
Mój problem to czas, bo nie mam zbyt wiele wolnego na sesje zdjęciowe i chociaż wiem, kiedy fotografować człowieka, szczególnie już niemłodego, to temu zadaniu nie potrafię sprostać, bo wybieram godziny zaraz po pracy, a to nie pokrywa się ze złotą godziną, ona jest przed wschodem i zachodem słońca. Wtedy twarz wygląda najpiękniej i nie jest przerysowana. Zmarszczki robią cień i każda kreska jest zdwojona, tak jak przy aplikacjach w telefonie: rysunek, gdzie ze zdjęcia ma zrobić portret ołówkowy. Większość tych aplikacji nas przerysowuje i robi się wiedźmowato: ) Każda kreseczka w złym oświetleniu jest zdwojona i zacieniona, to widać u mnie. Bardzo często moja twarz jest źle oświetlona. Stylizacja wychodzi dobrze, ja wyglądam na zdjęciach o 10 więcej, bo nie umiem na razie uporać się z tym problemem i nie robię retuszu. To nie oznacza, że nie popieram retuszowania. Ładnie jak najbardziej tak, bo rzadko mamy dobre oświetlenie i naturalne zdjęcia też są przekłamane. Tym bardziej że pokazujemy stylizacje i wygląd twarzy powinien zdobić: )
Nie umiem retuszować, bo nie znam się na obsłudze programów graficznych, ale z czasem nigdy nie wiadomo: )
Zalecane są złote i białe blendy, które właśnie działają jak złota godzina.
Widziałam kiedyś jak szła modelka, a obok biegł jeden z fotografów ze złotą blendą, a drugi fotografował twarz. Do takiej perfekcji nie chcę dojść, bo nie jestem modelką i mój blog to nie żurnal, ale ładniejsze ujęcia będę starała się wykonywać. Na moich zdjęciach nie widać oczu, są zacienione, a to jest błąd, bo oglądający zawsze szuka oczu.
To nie jest łatwe, bo nie tylko aparat, portretowanie człowieka, ale dobre ustawienie statywu w moim przypadku.
To często dziwnie wychodzi, szczególnie po obróceniu aparatu, kiedy zasięg obiektywu zostaje zmieniony. Ustawiłam, staję, a tu tylko połowa się załapała. Wyznaczam teraz punkt torebką, na nią kieruję obiektyw idę w to miejsce, ale obiektyw nie skupia się na twarzy, taki mały szczegół. Po zakupieniu 35 mm z Nikona nie będę musiała ustawiać w pionie aparatu i może twarz będzie lepiej wychodzić na zdjęciach.
Zalety samodzielnego fotografowania są ogromne. Nie jestem uzależniona od nikogo. Robię zdjęcia tam, gdzie chcę i jak długo chcę, uczę się fotografowania. Wiem, że to, co zaplanowałam jest tylko moje. Na razie ...sami widzicie, ale stylizacja to jedno, a zaplanowanie jej w przestrzeni to drugie i bardzo wciąga. Miło jest zobaczyć, że uzyskaliśmy zamierzony efekt. To nieczęsto mi się zdarza, ale nauka to potężna siła.
Moja nowa stylizacja i ptak, który załapał się na ,,foto,,...sam zdecydował, dosłownie w frunął w obiektyw: ).
A tu się pochwalę :) Ten efekt był planowany, miejsce, lekkie zacienienie i przybrana poza. Bardzo cieszyłam się z tego zdjęcia w domu, kiedy przegrałam na laptopa. Na ekranie mojego starego Nikona nie widać dokładnie:następne utrudnienie;)
Tu
Jeśli chcielibyśmy sami sobie robić zdjęcia, a macie opory to nie jest to niemożliwe.
Jak reagują ludzie?
Najczęściej nie zwracają uwagi, a jeśli to pozytywnie. Wiedzą, że do czegoś jest nam to potrzebne więc strach przed krytyką jest niesłuszny. Tak ja myślałam i robiłam zdjęcia w miejscach nieuczęszczanych.
Co polecam:)
Dżinsy w bladoróżowym odcieniu. Przepięknie wyglądają z białą koszulą, delikatną złotą ozdobą i białymi szpileczkami;)
Dzisiaj następny raz maska cynamonowa na głowie i powolutku, coraz więcej jaśniejszych włosów. Nabierają niesamowitego połysku i złotego odcienia od cynamonu. O zaletach napiszę w poście kosmetycznym.
środa, 6 czerwca 2018
Urodowe informacje, naturalne rozjaśnianie.
Rozpoczęłam naturalne rozjaśnianie. Nie wiem, czy to zadziała, a jeśli tak można rozjaśnić kolor to będę bardzo zadowolona.Hennowanie włosów bardzo mi odpowiada i nie zrezygnuje z niego przynajmniej na razie. Ten sposób bardzo wzmacnia włosy i nie jest tak kłopotliwy, jakby się wydawało. Łatwiej jest skorzystać z salonu fryzjerskiego lub zakupić farbę chemiczną i kolor otrzymać w domu. Opisywałam już sposób, w jaki koloryzujemy włosy henną. Jest przy tym trochę bałaganu, ale do przejścia: ) Czas też jest ważny, bo trzymamy przygotowaną papkę 2 godziny. Efekt jest super, bo po hennie włosy nabierają intensywnego blasku i są doskonałe odżywione. Problem jest z nią taki, że kolor nie jest do końca przewidywalny, bo zależy od naturalnego naszego kolorytu. Po jakimś czasie henna systematycznie ciemnieje. U mnie jest już maks kolorystyczny, czyli henna od jakiegoś czasu nie ciemnieje jest to na moich włosach kolor henny najgłębszy, ale też bardzo ciemny. Dobrze wyglądam w ciemnych włosach, ale te, co mam są już zbyt ciemne, bo wpadają w bardzo ciemny burgund. Nie ma problemu przy dniu słonecznym, to naprawdę pięknie wygląda, ale przy pochmurnych imituje prawie czerń, a to nie jest dla mnie dobre. Jest bardzo ładny i polecam brunetkom właśnie taki, ale młodszym: ) Chciałabym trochę zmieniać kolor moich włosów, bo już taka niestała kolorystycznie kobieta jest ze mnie. Mam go długo i chciałabym czegoś jaśniejszego oczywiście z henny. Wybrałam naturalne rozjaśnianie, ale jak nie zadziała to będę musiała użyć rozjaśniacza chemicznego. Mogę go użyć, bo przy tym rodzaju henny zadziała i włosy nie będą zielone. Już tak kiedyś robiłam i nic się nie stało. Wiem, że wszystkie brązy i czernie z henny mają domieszki różnych ziół i po rozjaśniaczu chemicznym wychodzą nam zielone włosy, ja używam rudości, czyli henny bez domieszek ziół. Po czystej hennie tego efektu nie będzie. Nie chcę nawet minimalnie niszczyć włosów więc najpierw eksperymentuje z rozjaśnianiem naturalnym. Jest system rozjaśniania, do którego trzeba uzbroić się w cierpliwość i efekty nie są jak po chemicznym, ale o ton można. Pierwszy sposób mam już na głowie i jest to specjalna maseczka do włosów, z którą trzeba siedzieć około 6 godzin.
-4 łyżki cynamonu
- sok z połówki cytryny
-łyżeczka oliwy z oliwek
-łyżki gęstego miodu
Mieszamy składniki i powstałą papkę nanosimy na mokre włosy. Owijamy folią spożywczą i czekamy na efekty.
Jeśli nie rozjaśni to na pewno odżywi włosy, bo skład jest super.
Drugi sposób musi poczekać, oparty jest na kwasie jabłkowym i taki proszek muszę kupić, nie mam go. Z tego, co widziałam to robi najlepsze efekty.
Jeśli moje naturalne sposoby nie zadziałają to zakupię łagodny rozjaśniaczy i rozjaśnię włosy. Po czym zastosuję Cassie z Khadi i Red Khadi w proporcji 70 procent Cassia i 30 procent red Khadi i powinnam otrzymać coś z ciemnego bursztynu, czyli jaśniejszy niż ten, co mam. Mój blog to miejsce na różne ciekawostki, na styl życia i różne zmiany. Zobaczymy czy uda mi się otrzymać jaśniejszy kolor i to w odcieniu bursztynowym; ).
Po sześciu godzinach: )
Jestem zaskoczona efektami, może dla kogoś mogą wydawać się małe, ale dla mnie są duże, bo wiem jak dobrze trzyma się henna na moich włosach. Lubią się i w tej chwili hennuję włosy prawie co dwa miesiące.
Hennę red Khadi położyłam tydzień temu. Byłam zadowolona z jakości i pięknego połysku na włosach, ale jest to bardzo ciemny burgund.
Tak było:
- sok z połówki cytryny
-łyżeczka oliwy z oliwek
-łyżki gęstego miodu
Mieszamy składniki i powstałą papkę nanosimy na mokre włosy. Owijamy folią spożywczą i czekamy na efekty.
Jeśli nie rozjaśni to na pewno odżywi włosy, bo skład jest super.
Drugi sposób musi poczekać, oparty jest na kwasie jabłkowym i taki proszek muszę kupić, nie mam go. Z tego, co widziałam to robi najlepsze efekty.
Jeśli moje naturalne sposoby nie zadziałają to zakupię łagodny rozjaśniaczy i rozjaśnię włosy. Po czym zastosuję Cassie z Khadi i Red Khadi w proporcji 70 procent Cassia i 30 procent red Khadi i powinnam otrzymać coś z ciemnego bursztynu, czyli jaśniejszy niż ten, co mam. Mój blog to miejsce na różne ciekawostki, na styl życia i różne zmiany. Zobaczymy czy uda mi się otrzymać jaśniejszy kolor i to w odcieniu bursztynowym; ).
Po sześciu godzinach: )
Jestem zaskoczona efektami, może dla kogoś mogą wydawać się małe, ale dla mnie są duże, bo wiem jak dobrze trzyma się henna na moich włosach. Lubią się i w tej chwili hennuję włosy prawie co dwa miesiące.
Hennę red Khadi położyłam tydzień temu. Byłam zadowolona z jakości i pięknego połysku na włosach, ale jest to bardzo ciemny burgund.
Tak było:
Tak jest po sześciu godzinach siedzenia z naturalnym rozjaśniaczem.
Jak widać nie jest to duża różnica, ale ja myślałam, że naturalne rozjaśnianie to sposób niemożliwy i nigdy go nie stosowałam, a tu niespodzianka. Mała, ale dla mnie widoczna.
To jest pierwszy krok w kierunku jaśniejszych włosów, będę stosować systematycznie aż uzyskam maksa :) w rozjaśnianiu, wtedy zakupie hennę Khadi Red i Cassie i zobaczymy co wyjdzie. Mam sporo siwych włosów więc może uda się uzyskać kolor w ciepłej tonacji ciemniejszego złotego bursztynu;).
poniedziałek, 4 czerwca 2018
PHENOMENAL US-CHALLENGE 15
Piasek pustyni/ Sand of a Desert
#phenomenalus #phenomenaluschallenge #phenomenaluspiasekpustyni #phenomenalussandofadesert
Kolejnym wyzwaniem naszej grupy jest piaseczek. Do piasku nie mam obiekcji, zawsze lubiłam nim się bawić. Do dzisiaj lubię zakopywać swoją nogę, nie całą, tylko stopę, a jednak. Nie mogłam odżałować tych szarości, które otaczały mnie w marcu, kiedy udało mi się pojechać na Teneryfę. Marzec to bardzo dobry termin, bo ceny niskie, a tak jak pisałam w poście o pobycie tam to temperatury były w zakresie 30 stopni. Mnie to wystarcza. Złoty piasek można poszukać tam, ale w innym miejscu. W szarym jakoś nie wychodziło mi zakopywanie nogi: )
Kolor piaskowy bardzo lubię, bo kojarzy mi się z luzem, zapachem morza, wakacjami...WAKACJAMI: )
Oj...chciałabym znowu chodzić do szkoły i gwizdać na te egzaminy, bo dwa miesiące wakacji...
Tym bardziej, że znowu wpadłam w dziurę poszukiwawczą i analizy bytu i dobrze nie jest. Bo nie wiem, czy się chwaliłam, ale ja systematycznie przekopuję książki i internet w poszukiwaniu analizy innych ludzi w zakresie: Pamiętaj o śmierci. Tematu nie będę rozwijać, bo to nie jest tematem zadania, ale worki pokutne chyba były w kolorze piasku, albo się mylę: )
Tym razem chciałam zasłużyć na miano i postanowiłam nie iść na łatwiznę, bo mam ten kolor na drugim blogu i jedno zdjęcie zaprezentuję, a resztę ,można zobaczyć klikając na link.
Mam dzisiaj wolny dzień, bo tydzień temu był Bank Holiday, czyli taki wolny dzień od pracy, a ja mam go dzisiaj, bo w hotelu nie zawsze jest w tym samym dniu.
Zaplanowałam sesje na dzisiaj, pogoda miała być murowana i wymurowało ...pochmurny dzień i będę kląć, ale nie słyszycie, bo mogłam zrobić wczoraj zdjęcia, było pięknie słonecznie, ale pomyślałam: Mam cały wolny dzień i zdążę wstawić post, bo przez cały poniedziałek można, a tu ranek ciemny, no cóż, znowu załapią się mroczne zdjęcia jak to w Anglii.
Ten kolor kojarzy mi się z lnianymi materiałami, lekkimi bawełnami, jedwabiami, etaminami, batystami i zamszami, wszystkimi naturalnymi materiałami. Dlaczego zamsze widzę nie wiem, ale tak mi się kojarzy.
Dzisiaj postawiłam na moją romantyczną bluzkę, którą kupiłam z 10 lat temu i jest wykonana z bardzo cieniutkiego lnu. Do tego prawie identyczne lniane spodnie i wyszedł kombinezon. Nie zabieram koszyczka, bo ma żółte dodatki i można go zobaczyć w poście na drugim blogu. Postawiłam na jedwab i pomarańczowy dodatek. Bardzo lubię zestaw pomarańczy i lodów kremowych, a to byłaby plaża przy jeziorze Assal- Afryka, słona plaża i mam bzika na punkcie tego szmaragdowego jeziora. Miałam kiedyś taki sen, gdzie widziałam dokładnie to jezioro i siebie...i jak je kiedyś zobaczyłam w telewizji na filmie, bo przez wiele lat nie można było tam dotrzeć i zrobić filmu to mnie wmurowało i nawet kiedyś do podróżnika, który miała zdjęcia, bo był tam, pisałam i prosiłam o możliwość skopiowania zdjęcia. Powstał wiersz, ale to było bardzo dawno temu, wtedy miałam swoją stronę z wierszami...przepadła. Nie umiem dopilnowywać swoich zainteresowań: )
U mnie beż z pomarańczą, taką odrobinką. Romantyzm przy zachodzie na pustyni, dlatego lekka pomarańcza. nie wiem, czy widzicie to: ) Wiem, że później na pustyni robi się zimno, ale ta chwila pomiędzy, bardzo lubię pomiędzy bo tak naprawdę to jestem leniwa, a pomiędzy daję możliwość przystanku: ).
Ponoć : Nie ma ...nie ma wody na pustyni:)
Jeśli dzisiaj tak pustynnie ma być, to oddam wam za darmo moje chmury:)
Przygarnie je ktoś? :)
Deszcz, zdjęcia robione w kapuśniaczku, trochę bałam się obiektyw ...
Pustynia londyńska ...wystarczy przymrużyć oczy i damy spokój temu boisku i dowód ...nie tylko oazy, ale zwykły kapuśnisk jest:) i nie zupa;)
To moje marzenie, które chcę zrealizować. Nie wiem kiedy, ale mam nadzieję, że się uda. Wyobraźnia...nie wiem. Pamiętam je nie wiem dlaczego. Chcę stanąć na brzegu i się przekonać, dlaczego je pamiętam. Spora wyobraźnia, może chce, żebym miała ciekawe doświadczenia: ).
Coś z tych nie uskrzydlonych
Aniele Boże stróżu mój…
pojawia się to co dobrze zna. brzegi jeziora Assal,
opłakane prze takich jak ona. kolejna próba
przedostania się do innego wymiaru nieudana.
tęskni- tam czas nie dociera, nareszcie jest się
bezpiecznym- nie dla niej.
musi poskładać pojawiające się fragmenty pamięci.
wyjąć te, które teraz będą potrzebne -nie, nie te!
zostaw poranki pachnące latem. czy z niebem pod
którym się kochałaś po raz pierwszy. szept przy uchu,
dłonie błądzące po uwypukleniach ciała.
wie, że musi dotrzeć tam, gdzie uciekała. zawsze
uciekała przed bólem. lawirując między jednym
uśmiechem, a drugim. to będzie nie jej, tylko
ten spotkany. musi nauczyć się skali- innej niż
stosowana. temperatura wewnątrz to jest klucz.
nie jest zła ,tak jak inni, bo jest więcej podobnych.
mała grupa dostaje się za pierwszym razem. dobrze
mieć taką świadomość i pocieszać się tym.
omijamy nie widząc co będzie potrzebne po śmierci.
teraz wie, że to nie jest proste, bo jak zmusić siebie
do przykrego doznawania i jeszcze się cieszyć.
wargi układają się w miły sposób. widzi barwny
stragan, podchodzi- przecież znowu jest dzieckiem.
kolorowe anioły z masy solnej. migają przyklejonym
brokatem. bunt wewnątrz- wcale tak nie wyglądamy.
to bzdura z tym uskrzydleniem. mania przydzielania
sobie świętości. jeszcze nie wiecie, że to kara , dawana
samym sobie za głupotę przedtem.
światło czeka zawsze takie samo, tylko my nieraz
mamy nie pasującą temperaturę. już to wie,
Podróżując słowem
słone jezioro w Dżibuti
rozchylił się dzień jak
szereg muszli
ze zbielałymi szkieletami
na brzegu Lac Assal
słone róże zawiązały
kryształowe płatki
stoję wspomnieniem
przywianym znikąd
wpatrując się w równą tafle
pod warstwą niby szkła
zatonął odcień roślin
i tylko noc może to dzień
tu godzin się nie odlicza
wśród wulkanicznych skał
szara mgła zamknęła
spłakany kawałek życia
Tu
niedziela, 3 czerwca 2018
Ciekawa biżuteria
Po wielu latach zmieniło się moje podejście do błyszczących ozdób zdobiących garderobę. Rozwinęłam nazwę w paru wyrazach, bo nie chciałem powtórzyć tytułu: ). O co chodzi z biżuterią i dlaczego zmieniłam podejście, przez obliczenia: )
Od narodzin stykałam się z pojęciami określającymi piękno. Uczono mnie, co jest ładne, wartościowe, a czego należy unikać. Moja babcia i mama nie miały dużo biżuterii chociaż lubiły, a wiązało się to z tym, że kupowały, tylko z metali szlachetnych i z kamieniami naturalnymi. Do dzisiaj mama założy tylko taką i jeśli jej coś chcę kupić to na to uważam. W stylu dużych dam uściska mnie, podziękuję, potraktuję jak pamiątkę, ale nie będzie nosić. Ja przez lata robiłam tak samo przez wzorzec, ale lubię biżuterię, bo ona potrafi uratować gorszą stylizację, a że ciuszki lubię to widać i można o tym myśleć co się nam podoba ja przyznaję lubię: )
Mała przerwa od tematu właściwego:
Dlaczego : Budowa domu i wszystkie zainteresowania związane z nim: super hobby (bo można je zmaterializować, sprzedać, gotowanie ...uciecha dla znajomych i zarabiać na tych zainteresowaniach też można.
Ogólnie : Te hobby, które można zmaterializować to uważane są za wartościowsze, a te, które trudno za mniej.
Do tego dochodzi marnowanie czasu, czyli pamiętaj o śmierci. Interesuje się tym tematem, wiem, że popełniłam wiele błędów, popełniam je dalej. Staram się w sobie ,,okiełznać bachora,, z lepszym lub gorszym skutkiem.
Biżuteria, moda to dla mnie otaczanie się pięknem do tego kocham parki, drzewa i staram się przebywać w ich towarzystwie. Tak uczę się pozytywnego myślenia, doceniania dobrych ludzkich stron. To rozładowuje moją agresję, którą posiadam jak każdy człowiek. Dzięki pięknu obok lub pięknu nabytemu staje się lepszą, bo to mnie w jakiś sposób uwrażliwia. Czytając, słuchając muzyki dopinam moją drogę i mam nadzieję, że nie jestem pustą istotą, bo staram się rozwinąć moją duszę, dostałam ją i ciało. Czego ja doświadczam, doświadcza i ona. Razem się uczymy, czego ją nauczę to w niej pozostsnie, taka będzie.
Nie zgadzam się z koncepcja, że człowiek to istota, która rodzi się i umiera, później powtarza cykl i z tej wieczności nie może korzystać, bo obejmuję go inny cykl. To nie tak, ja kieruję się moją intuicją i pewnymi obrazami, których nie będę tłumaczyć, bo nawet dla mnie kobiety, która je posiada w sobie są zbyt trudne do analizy. To moje ja wytwarza mi poczucie, że są piękne i warto w sobie tworzyć dobro, niszczyć zło. Ja potrafię tak, moja droga jest kolorowa, trochę egoistyczna, tak uczy mnie być dobrym człowiekiem, co nie jest łatwe, bo często,, bachor,, się odzywa.
Kiedyś stanę się moją duszą, połączymy się i zrozumiem to dalej, ale nie chcę zaliczyć pułapki, która jest we mnie, a ja mam ją niszczyć, a łatwe to nie jest:).
Już tak nie kupuję rzeczy w sh, ok kupiłam jedną pasiastą, ale było warto i nic nie umiem. Za to to, co kupuję przydaję się, a często wychodzę z niczym to już postęp: )
Bransoletka z koralików, widzę ją przy prostej białej koszuli, korale przypominające bursztyn, to efekt podglądania ulicy. Widziałam super ubraną kobietę, zieleń wojskowa i bursztynowe korale.
Pióro pawia i paw z różnymi kryształkami.
Dzisiaj bransoletka.
Jeśli trzymałbym się systemu mojej rodziny, to miałabym malutką szkatułkę, ale dużo mniej radości. Ja lubię założyć coś, co mi pasuję do nastroju, pogody lub dla żartu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)