wtorek, 9 lutego 2021

Siła tkwi w nas

 Brzoza ma w sobie dobrego duszka mieszkającego w drzewie. Na zdjęciu moja, taka dziwna jak ja. Kiedyś cię znajdę...chociaż tyle lat nie widziałyśmy się i mam nadzieję, że w zdrowiu. Chciałam tak sobie po marudzić o sile, która w nas tkwi i to nie wiesz człowieku, jaką masz i jakie masz możliwości. Odkrywasz w kryzysowych sytuacjach. Moja mama przekonała się o swojej, kiedy pod koniec drugiej wojny światowej zastrzelono dziadka, który był w AK i chciał odwiedzić rodzinę, bo długo się nie widzieli. Moja mama, która miała kolo 4 lat, może troszeczkę więcej wybiegła przed dom na wiejską drogę, wiedziała, że będzie, bo podsłuchała jak babcia mówiła do starszych dzieci psss, chyba tata przyjdzie. Szli do siebie i dziadek dostał kulę, bo zrobiono obławę, a potem podeszli i jeszcze go dobijali. Moja mama z przerażenia przeskoczyła 3-metrowy płot, jak to zrobiła, nikt nie wie i ukryła się na strychu domu. Babcia miała podwójny stres, bo maż i dziecko...wyszła mama dopiero po wiele godzinach w strasznym stanie. Mniejsze osiągnięcie, to u mnie pierwszy raz jak postanowiłam w 4 dni zaliczyć wszystkie wspinaczki w Zakopanem i oczywiście w pierwszy dzień zwichnęłam nogę, bo tempo i było ślisko, padał deszcz. Na drugi dzień miał być Kasprowy i plan to plan. Obandażowałam, wcisnęłam w but do chodzenia po górach i w drogę, czerwonym szlakiem, bo na nim są najpiękniejsze widoki, kiedyś tam wrócę bez względu na wiek. To była głupota, bo mogłam mieć komplikacje z nogą, ale skończyło się dobrze z wyjątkiem jeszcze większego bólu, ale jak widzicie, noga śmiga dalej; ) Kiedy weszłam, pokonując ból i lęk wysokości to poczułam ten rodzaj wiatru w sobie, który dodaję sił, rozwija skrzydła i udowadnia, nie znasz siebie, miej szacunek. Od tego momentu wiem, że mogę na siebie liczyć. Drugi moment jak straciłam pracę w Polsce i nie było czasu na czekanie na nową, nigdy nie pracowałam fizycznie, ale żadna praca nie hańbi i pojechałam do Anglii, nie znając angielskiego i najszybciej można było znaleźć jako pokojówka. Dostałam w ogromnym pięcio gwiazdowym hotelu w Londynie to co kiedyś pisali; najcięższa praca dla kobiet to prawda. Trzeba  14,15 pokoi i nie będę wymieniać wszystkich czynności, ale czasem dwa łózka i sofa do zmiany pościeli w każdym pokoju i inne jeszcze rzeczy ; odkurzanie też i podłoga i wszystko, co jest i do tego łazienka, a w łazience czasami i osobna kabina prysznicowa i wanna, moja sekcja tak miała we wszystkich pokojach i nie wspomnę o dokładaniu firmowo złożonych ręczników i kosmetyków i wiele innych czynności, jeśli gość złoży zażalenie, to wina jest pokojówki, a gość ma przecież prawo do ładnego pokoju, za to płaci. Na wszystkie czynności w jednym pokoju jest  30 minut, a pokojów do sprzątania 14 czasami 15. Na początku miałam myśl, nie dam rady...zrezygnuje, ale cel i dałam radę, nawet polubiłam mój hotel i jestem tam 14 lat. Już nie jako pokojówka, ale też niezły wysiłek, który lubię. To nauczyło mnie: szanujmy siebie i wierzmy sobie i jak się chce, to się potrafi, wszystko, Trzeba, tylko przestać marudzić, a zacząć działać, a więcej czasu poświęcamy marudzeniu, niż działaniu.













5 komentarzy: