niedziela, 17 stycznia 2021

Kot i woalka w zimowy dzień.

 Kartka z piękną stylizacją od... i tu problem zgubiłam napis od jakiej firmy, a pokazać chcę, muszę być dokładniejsza, bo to nie jest dobrze korzystać, a nie podawać właściciela. 

Witajcie i zaczynam od zdjęcia z informacją; przed biegłem. Skakanka zawsze mi towarzyszyła i nie będę się popisywać ile i ile dziennie, to nie ma znaczenia. Pomagała mi utrzymać formę i się sprawdzała, plus rower w Polsce, tu się boję, londyński ruch i inne strony jazdy i przestałam. Skakanka starczała plus brzuszki, ale chodziłam do pracy. Obecnie wiecie o tym, że w Anglii są zaostrzone restrykcje i więcej siedzenia w domu. Zauważyłam, szybciej się męczę, jestem słabsza. To zmobilizowało mnie do biegania, bo nie chcę mieć takiej słabej kondycji. Park za oknem prawie i lenistwo nie pozwalało mi robić coś więcej. Kondycja fizyczna to przecież my ją kształtujemy wiec do biegu i biegam.

Miałam też dziwny sen i obudziłam się z takim nieswoim uczuciem, tak je określiłabym, jakby niepokój ze strachem, że czegoś nie umiem. Podobne uczucie miało się, kiedy szło się na egzamin w szkole, a było się nieprzygotowanym z różnych przyczyn.

To był piękny bal w słonecznym pięknym miejscu, przypatrywałam się obecnym ludziom, byli pomieszani z różnych epok. Sen to dziwna strefa i nie można wytłumaczyć, skąd to się wie, że tak jest, trzeba zaakceptować, bo kieruje się własnymi prawami. Czułam się tam dziwne, bo tak jakbym była dzieckiem w świecie dorosłych, jakbym nie dorosła do tego miejsca, w którym nagle się znalazłam. Pomyślałam, że może wszystko w życiu tak jest zorganizowane, że dostajemy coś dopiero wtedy, gdy potrafimy to przyjąć, a nie wcześniej. Nie chodzi o wiek, bo możemy być dzieckiem i w wieku 60 lat, chodzi o stopień wtajemniczenia, że tak magicznie napisze, bo chodzi o rozwój duszy i to czy potrafimy coś o niej powiedzieć. Całe życie to odkrywanie siebie dzień po dniu, a gdy jesteśmy gotowi, to dostajemy rozwiązania. Ten sen to może moje rozmyślania o śmierci. Od dziecka nie akceptowałam jej i nie mogłam zrozumieć dlaczego? W wieku 3 lat podczas zabaw w ogrodzie powiedziałam babci, którą bardzo kochałam; wymyślę tabletkę na nieśmiertelność i nie umrzesz. Zawsze wiedziałam, że śmierć to pożegnanie i nie trzeba było mi tego tłumaczyć, rozumiałam, ale nie godziłam się. Moje dziecięce zabawy to często było mieszanie ziemi i wody z różnymi roślinami. Na szczęście nikogo tym nie częstowałam, wiedziałam, że to jednak nie eliksir nieśmiertelności.

Ten bal to jakby tłumaczenie, śmierć przychodzi wtedy, kiedy jest się na nią gotowym i nie chodzi o wiek, a stan emocjonalny, zrobiliśmy to, co trzeba. Myślę, że powtarza się życie i dlatego umiera się w różnym wieku, ale to taka moja hipoteza i tak sobie tłumaczę i można się z nią nie zgodzić.

Nie jestem gotowa na takie przejście i dobrze, bo chce się jeszcze wielu rzeczy nauczyć i pobawić ,, fatałaszkami,,.
Przy okazji;) Mój kot Dusia;)















5 komentarzy:

  1. U Ciebie zawsze ciekawie i niezwyczajnie:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. A Maryla Rodowicz spiewala:

    Niech żyje Bal! Bo to życie to Bal jest nad Bale! Niech żyje Bal! Drugi raz nie zaproszą nas wcale! Orkiestra gra! Jeszcze tańczą i drzwi są otwarte! Dzień warty dnia! A to życie zachodu jest warte!

    Pamietasz?


    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, bo życie to bal nad bale i trzeba pielęgnować kroki tańca, buziaki Jagódko.

    OdpowiedzUsuń