wtorek, 11 kwietnia 2017

Rozmawiajmy

Czy rozwój cywilizacji powoduje wzrost bodźców, które niekorzystnie oddziaływają na naszą psychikę?

Żyjąc w takim molochu wielkościowym jak Londyn, mogę się na ten temat wypowiedzieć,  ponieważ dotyka mnie to codziennie. Mówi się o zbyt dużej ilości bodźców, które ingerując w naszą osobowość  niszczą naszą pdychikę. Można to przyrównać to do migających lampek  choinkowych, które mamy przed oczami cały dzień, ale, to często  psychologowie mówią na te tematy ( nie obrażając psychologów), walczą o klientów. Jest nas dużo, a pracy mało więc walka jest na każdym polu i to właśnie są te bodźce, które często nawet silnych ludzi doprowadzają do stwierdzenia nie dam rady i muszę szukać pomocy. Człowiek od zarania wystawiony był na działanie różnych bodźcòw zewnętrznych i było ich tyle samo, czyli sporo tylko na miarę możliwości w danym etapie rozwojowym . Zawsze trzeba dźwigać dużo:) . Wraz z rozwojem możemy wytrzymać więcej, bo człowiek nastawiony jest -przeżyć i dopóki chcemy wszystko się udaje. Po dotarciu do Londynu nie byłam przerażona, bardzo mi się podobał. Poczułam się jak mrówka wśród olbrzymich gmachów i ruchu, który absorbuje nawet najmniejszy kawałek ciała. Byłam dumna z tego, że mogę brać udział w życiu ludzi, którzy tu mieszkali. Widziało się i widzi się wielkość  myśli człowieka. Dawniej mieszkałam w malutkim malowniczym miasteczku, gdzie nie potrzeba zamykać drzwi, bo wszyscy się znają i złodziej zaraz zostałby zauważony. W Londynie ,,napadło,,na mnie tyle różnych odziaławywań, że można było się przestraszyć. Tu ludzie przyjeżdżali na Viktoria Staion i jak zobaczyli ogrom to wracali twierdząc, że nie dadzą rady. To nie jest prawda, to jest słuchanie się tych, którzy straszą lub pomagają w zły sposób. Głębokość jest dla każdego tylko nie wolno się bać. Trzeba być silnym człowiekiem, bo jesteśmy silni tylko nieraz o tym zapominamy. Co robić ze zbyt dużą ilością światełek, które kuszą rozstrajając psychikę, to jest proste należy je ograniczać. Zatwierdzać tylko te , które są ważne. Tak ja postępuję tylko to, co ważne i oczywiste dociera do mnie, potrzebne, a resztę wyłączam oddalając się, dzięki takiemu systemowi moja psychika jest w bardzo dobrym stanie, a ja potrafię żyć w Londynie. Nigdy nie będzie zbyt wiele, bo człowiek ma w sobie wbudowane możliwosci ograniczania tylko trzeba przestać się bać. Nie wolno ryzykować jak kaskader, ale bez ryzyka też nic się nie osiągnie. Jesteśmy uzależnieni od życia:) .
A jak wy robicie ze zbyt wielką ilością programów napadających na psychikę:)?


 Przy okazji tego zdjęcia pokazuję moje nowe kolczyki zakupione w sh. Polecam wyszukiwanie biżuterii w takich miejscach, bo często można znaleźć ciekawe wisiorki czy inne zachwycacze;)


Tu moja nowa kurtka, którą znalazłam ostatnio w sh, jest ciekawa i pokarzę w stylizacjach.

Dziękuję za odwiedziny i zostawiane komentarze.






11 komentarzy:

  1. Tak Jolu, samoograniczanie to klucz :)) Super kolczyki cytrusowe i kurtki też jestem już bardzo ciekawa :)) Buziaki :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację nie możemy za wszystko winić postępu i bodźców do nas docierających,musimy sami się obronić:))piękne kolczyki i kurteczka też zapowiada się super:))ja często wyszukuję biżuterię w SH:)))Pozdrawiam serdecznie i radosnych świąt życzę:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolczyki świetne, bardzo mi sie podobają :)
    Co do bodźców to moja psychika ma się dobrze ;) Nie jestem podatna na wpływy, sugestie, bodźce, reklamy itd :)
    Zawsze tak miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To swietnie, Jolu, ze potrafisz odnalesc sie w wielkim miescie, bo dla nas, tzn dla mnie, meza i corki, bylo odwrotnie, mielismy problem z zaadoptowaniem sie w malej miescinie, bo pochodzimy z wiekszego miasta. Brak nam bylo ogromnie wielkomiejskiego zgielku, gwaru i szumu, halasu trabiacych aut i szumu jazdy tramwajow, wszystko bylo dla nas za spokojnie, za cicho! Jednak pomagalismy sobie w ten sposob, ze w soboty wyjedzalisnmy do wiekszego miaszta, aby pooddychac troche atmosfera wielkiego miasta, wielkoomiejskiego zgieku, halasu, bo moc znow poczuc cala ta atmosfere i klimat wielkiego miasta. Pod wieczor zmeczeni i padnieci wracalismy do domu w malej miescinie, a z kolei wypad nastepnego dnia do lasu, uprzytamnial nam, ze wcale nie jest tak zle, mieszakc w mniejszym miascie, czy miasteczku. Wszystko mam swoje plusy i minusy.

    Podziwiam Cie Jolu, ze dajesz sobie rade, ale w tak wielkim miescie jak Londyn, nigdy nie chcialabym mieszkac, byc moze dlatego, ze na stare lata potrzeba spokoju, spokoju i wielkiej, wielkiej ciszy!!

    Kolczyki sliczne, kurteczka tez, ciekawa jestem calego postu. Pozdrawiam Cie Jolu serdecznie i sle moc usciskow:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładne kolczyki i piękna stylistyka, zobaczysz bardzo piękne. Trudno mi zrozumieć tekst, mimo tłumacza, ale myślę, że sens jest bardzo interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem mieszczuchem, może nie żyję w ogromnym mieście, bo tylko 130 tyś. ale mnie z tym dobrze.
    Ciekawe kolczyki Jolu i ładny kolor włosów.
    Serdecznie pozdrawiam...buziaki...

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację Jolu, to my sami musimy wybierać to, co jest nam potrzebne, a całą resztę traktować jak jakieś tam tło, nieistotne. Człowiek może się poczuć przytłoczony nawet w takim supermarkecie ogromem stoisk i towaru, a przecież idziemy tam tylko po konkretne dla nas rzeczy. W Londynie byłam tylko raz(dwa dni), ale czułam się tam bardzo dobrze. Urzekło mnie to miasto. Wcześniej myślałam właśnie, że ta wielkość źle działa na psychikę, a na miejscu poczułam się całkiem swojsko;) Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jolu,kolczyki takie milutkie :)))) Obydwa zdjecia zniewalajace.....wygladasz kapitalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem mieszczuchem i Londyn uwielbiam, choć byłam tam ostatni raz kilka lat temu. Ale pamiętam ,że kiedy pierwszy raz poleciałam do NY jakieś 20 lat temu, to byłam w lekkim szoku i nie czułam się tam na początku dobrze. Każdy musi znaleźć swój sposób na pokonanie tego strachu i różnych bodźców, ale jak już przejdzie się na drugą stronę strachu, to jest fajnie:). I cóż, świat należy do odważnych i zawsze powtarzam ,ze mas to, na co się odważysz. Pozdrawiam serdecznie, Renata

    OdpowiedzUsuń
  10. Londyn znam bardzo dobrze - dla mnie to miasto idealne - niby duże, a przecież małe. Przyjazne i sąsiedzkie, a jednocześnie szalone, biegnące rano do pracy, a po południu ... do ... pubu hahah. Pozdrawiam - buziaki - Margot

    OdpowiedzUsuń