Link do poprzedniego posta- jakie ubrania zabrałam.
tu
Nowy cykl na moim blogu zatytułowany w taki sposób, bo nie wiem, czy to będą dalsze, czy raczej bliższe podróże. Ta była wspaniała, następna chciałabym, żeby odbyła się w przyszłym roku. Chcę wrócić na Teneryfę, więc będzie jeszcze raz. Dalej w przyszłość nie planuję, bo różnie w życiu bywa. Wyjazd był nieplanowany, miałam kilka dni urlopu i przyjaciółka miała też,
stwierdziła, że w Londynie siedzieć nie będziemy. Ja zawsze spędzam urlop w Polsce, teraz nie leciałam, bo chcę odwiedzić moje miejsce latem, kiedy syn będzie miał absolutorium i teraz to miało być spanie, odpoczywanie, ale dobra cena pobytu na Teneryfie zachęciła mnie do przyłączenia się i wypoczynku tam. Nie będę w poście podawać informacji, które bez trudu można znaleźć, tylko to, co sama zobaczyłam i usłyszałam. Po przylocie okazało się, że lotnisko położone jest przy oceanie i z okien budynku roztaczał się piękny widok. Przy lądowaniu mamy dziwne uczucie, tak jakbyśmy za chwilę mieli znaleźć się w wodzie. Opuszczałam, śnieżny, zimny Londyn, a tu przywitało mnie lato, gdzieś po drodze zgubiła się wiosna. Nie ma sensu wynajmować taxi, bo jest sporo wygodnych autobusów w niskich cenach. Nasze docelowo miasto nazywało się Lost Crystianos, wybrałyśmy je, bo jest to w tej chwili najcieplejszy region. Koszt autobusu to 3,5 euro. Sam dojazd był niezwykły, bo przepiękny kolor nieba i mnóstwo kaktusów i wulkaniczna szara ziemia, nagle znalazłam się w ogrodzie słońca i wszystkie smutki zostały za mną. Wiele piszę się o Teneryfie, poleca, bo jest przepiękna i nie jest to stwierdzenie przesadzone. Słonecznie, kolor nieba szafirowy, kolor oceanu pokrywa się z tym odcieniem, wiele budynków jest białych, to jeszcze potęguję słoneczny dzień. Plaża nie jest najpiękniejsza, bo to szary piasek, chociaż na Teneryfie są złote plaże, ale ja byłam w rejonie szarych. Nie polecam leżenia na kocu, bo ta plaża ma, jeśli można tak powiedzieć twardszy piasek. Można wynająć leżak lub leżako- łóżko oraz polecam parasol w cenie na cały dzień parasol i łóżko 6 euro. Teneryfa jest tak piękna, że szkoda przez wszystkie dni leżeć na plaży. Cieszę się, że wybrałyśmy marzec, bo nie wiem jak może być gorąco w czerwcu czy lipcu. W moim terminie temperatura dochodziła do 30 stopni i słońce tu jest znacznie ,,ostrzejsze,,. Lepiej przygotować skórę i chociaż solarium jest niezdrowe to w tym wypadku będzie lepiej. Ja trochę popsułam sobie wyjazd, przez głupotę. Zapomniałam, że dawno się nie opalałam do tego dochodzi miejsce opalania. W pierwszy dzień posmarowałam się, tylko zwykłym tłustym kremem, takiego bólu po opalaniu jeszcze nie przeżyłam, na drugi dzień poszłam po olej 30 i już nigdy w takich rejonach nie zrobię inaczej. Przez pierwsze dni tak silny preparat. Na Teneryfie kosztuje 15 euro, ale jest bardzo dobry i on uratował moją skórę. Dla dzieci jest też 50, w cenie 34 euro i chociaż te oleje są drogie to nie ma co na nie żałować pieniędzy. Nie zostaje tłuszcz, bo dobrze się wchłaniają. Pamiętamy też o okryciu głowy i to jest dobra rada, bo często nieprzyzwyczajeni ludzie mają dolegliwości podobne do udaru słonecznego. Ja z moim różowym kaszkietem nie rozstawałam się, przyjaciółka chodziła w jedwabnej chustce.
Lot z Londynu na Teneryfę trwa koło 5 godzin. Nie ma zmiany czasowej.
Na wyspę można przylatywać przez cały rok, mają stałą temperaturę koło 21 stopni, a to dlatego, że blisko jest Sahara. Do Maroka z Teneryfy jest tylko 800 km. Ciekawe jest to, że blisko jest Afryka, ale Teneryfa należąc do Hiszpanii jest w Unii Europejskiej i latamy na dowód osobisty:).
Po przylocie zauważyłam zaraz, że jest bardzo zadbana i czysta. O to właśnie zapytałyśmy się przewodnika podczas wycieczki po Teneryfie. Odpowiedział, że ludzie są tacy jak wszędzie, ale oni płacą duże podatki, żeby było czysto i pięknie. Druga ciekawostka to do każdego drzewa doprowadzone jest nawadnianie, bo inaczej te piękne rośliny uschłyby, bo tu deszcz pada tylko 7 razy w roku. Możemy trafić na inne zjawisko, nawiewane piasku z pustyni calima, ale to trzeba mieć pecha i wtedy trzeba to przeczekać w hotelu.
Wszędzie spotykamy się z życzliwością i opieką, Teneryfa utrzymuje się z turystyki.
Nie mają wiele upraw, jedyne to ziemniaki, banany, pomidory.
Musimy spróbować ziemniaków po kanaryjsku z ich tradycyjnym sosem. Ziemniaki gotują w morskiej wodzie w skórce, a na wierzchu zostaje sól. Sos to połączenie różnych przypraw i pomidorów, papryki.
Jadłam też inny specjał ze złości nie zrobiłam zdjęcia, bo smakowała jak siano. Zupa była z kaktusów i mlecza no cóż...: )
Ziemniaczki z sosem polecam, bo są przepyszne.
W restauracji jest cała porcja i połowa po zamówieniu wiem, dlaczego tak jest. Cała porcja jest bardzo duża nie dałam rady zjeść ,chociaż byłam bardzo głodna.
Tu rosną ciekawe banany i bardzo smaczne, mają inny smak niż te, które my jemy. Nie eksportują do nas, bo nie chcemy kupować. Nasze kraje nie kupują, bo te banany są droższe, a są droższe, bo jest droższa uprawa. Problemy z wodą i nawadnianiem plantacji. Banany mają plon raz do roku, a pomidory i ziemniaki dwa razy do roku.
Początkowo na Taneryfę przyjeżdżali ludzie w celu wyszukiwania drogich kamieni, Teneryfa słynie z wydobywania Oliwinu i
można tu kupić przepiękną biżuterię.
Inny egzotyczny owoc, który tu spróbowałam to przez miejscowych nazywany tilimoja , a właściwa nazwa czerymoja. Połączenie ananasa z bananem i brzoskwinią o gorzkawym smaku i przez ten gorzkawy smak mi nie smakował, chociaż Marek Twain jedząc go na Hawajach okrzyknął go najsmaczniejszym owocem świata, ja tak nie uważam:)
Nie smakują mi owoce o gorzkawym smaku i z dużą ilością pestek.
Ciekawy smak, banany z papryką i chili.
Tu trzeba jeść dżemy z opuncji figowej są bardzo smaczne. Przywiozłam sobie mały słoiczek i zrobiłam naleśniki, taki smakołyk lubię:)
Nie wszystko mogłam sfotografować moim aparatem, bo nie mam jeszcze odpowiednich obiektywów, ale komórka przy takim oświetleniu też dobrze się sprawowała.
Podczas pobytu zorganizowałyśmy dwie wycieczki. Pierwsza to rejs statkiem koło 2.30 minut, chciałyśmy zobaczyć delfiny
i wieloryby. Delfinów nie było, ale wieloryb był, cena w zależności od czasu od 30 euro do 60 .
Druga to autokarowa, emerycka, bo w najpiękniejsze miejsca dowoził autokar i nie było trudno:) mnie było dobrze:) 9 godzin po Teneryfie wraz z przewodnikiem, cel: smocze drzewo, te samo, o którym pisałam kiedyś w poście kosmetycznym tylko tym razem miało być to najstarsze, 1000- letnie.
To właśnie z młodszych okazów ściąga się żywice, jest koloru czerwonego i to ona ma takie wspaniałe działanie kosmetyczne. Pisałam wtedy, że ją zdobyłam, teraz widziałam drzewo i zachwycałam się nim: ) Przywiozłam nasiona i zamierzam drzewo wyhodować o postępach hodowli będę informować:)
Jedne z najpiękniejszych terenów na Teneryfie to Masca i żeby ją zobaczyć,trzeba jechać górskim slalomem, ,ze strachu wtłaczamy się w siedzenie. Stary kawał tutejszych dla turystów, którzy ,,szpanują,,
Przychodzi turysta i pyta:
- Gdzie tutaj można wypożyczyć samochód?
Po...
-A co tu u was można ciekawego zobaczyć, macie wy coś ładnego?
Miejscowi widząc ,,szpanującego,, turystę mówią:
-Jedź na Masce; )
Daję słowo, że można zostawić samochód i zawrócić; pieszo:)
Zrobiłam parę zdjęć, ale nie oddają wysokości i niebezpieczeństwa.
Chcemy wrócić na Teneryfę, żeby dokończyć zwiedzanie. Można ją objechać w parę godzin, ale żeby zwiedzić potrzeba czasu. Jest tu ponad 80 szlaków turystycznych, które są niezwykłe. Właśnie to zdjęcie pokazuję jeden z nich, który prowadzi prosto na plażę i chociaż wydaję się to blisko to potrzeba paru godzin. Tym szlakiem chcemy iść. Byłyśmy koło wulkanu, ale nie wjeżdżałyśmy, bo nie było czasu. Chcemy wejść na wulkan, potrzebne jest pozwolenie, to załatwia się dużo wcześniej. Zoo jest niezwykłe, nurkowanie i oczywiście parę miast: ) Wycieczkę chcemy powtórzyć w następnym roku. Na Teneryfie nie leży się tylko na plaży, bo wtedy nie ma wrażeń i pobyt kończy się: tu nie ma nic ładnego, a miejscowi wtedy odpowiadają:
A gdzie byłeś: )?
Koszt wycieczki 9 godzin, przewodnik 40 euro plus 14 euro obiad.
Wjazd na wulkan plus autobus 50 euro.
Polecam nie hotele, tylko apartamenty. My mieliśmy taki wynajęty i składał się z salonu z dwuosobowym tapczanem i pokoju z łóżkami pojedyńczymi, zajmowałam ten pokój ja i przyjaciółka, salon jej znajome małżeństwo, byli to Litwini. Dzięki temu jadłam prawdziwe litewskie bliny.
Za tydzień pobytu zapłaciłam 100 funtów, czyli cztery osoby koszt 400 funtów. W apartamencie było wszystko, garnki, patelnie, sztućce, różne folie i wszystko, co potrzebne do gotowania, odpadło stołowanie się w restauracjach i koszt pobytu bardzo się zmniejszył. Do tego był bardzo duży telewizor: ) i internet oraz balkon z widokiem na miasto.
Nasza załoga : )nie zachorowała, a trzeba uważać, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do stałego słońca i tak ostrego. Woda jest mocno chlorowana i kupujemy w markecie. To nawet mówił przewodnik. Pomijam fakt ile razy jest wykorzystywana jeśli mają problemy z wodą, bo nie ma tu rzeki, czy jeziora.
Pamiętam jak ta roślina była modna w Polsce, trzeba było mieć w trzech kolorach i rosła w olbrzymich doniczkach. Zrobiła furorę przez olbrzymie kwiaty w kształcie trąby i potocznie nazywano ją anielskie trąby, a jest to Datura. Roślina trująca raczej nie powinna być w ogrodzie, jeśli są dzieci.
Tu rośnie naturalnie, przewodnik potwierdził, że jest trująca.
Jednym z celów było zobaczenie wulkanu Teide
Tu go widać z daleka.
Z bliska:)
Parę migawek z wyspy robionych telefonem komórkowym, można zobaczyć, że dobrze się sprawowała, bo tu jest wszystko pięknie oświetlone i ujęcia wychodzą bez problemu.
Podczas wycieczki zatrzymyalismy się w najpiękniejszych miejscach i też w pięknej restauracji, gdzie jedlismy obiad. Zupa nie była smaczna , bo nie jestem przyzwyczajona do takiego smaku. Ludzie tu żyjący bardzo ja lubią, ale dla mnie tak jak pisałam smakowała jak siano:)
Widok z okna restauracji.
Zapraszam do oglądania widoków Teneryfy, zdjęcia wykonane Nikonem ok bez wprawy wykonującej zdjęcia, ale tam nie można zdjęć zepsuć, zbyt piękne widoki i one same się obronią: )
Teneryfa jest tak piękna przez zróżnicowane krajobrazy.
Dla miłośników kwiatów doniczkowych, ten wielki krzak z różowymi kwiatami to tak lubiana w domu Bugenwilla:)
Jolu, istny zawrót głowy, a te zdjęcia! kolory i cała reszta jak motywy na tkaniny po prostu. Rośliny, które widuję w palmiarniach, tam rosną wszędzie !
OdpowiedzUsuńTaki pobyt można wspominać cały rok. Życzę następnych podróży!
Jolu,piekny urlop mialas i swietny przewodnik napisalas :) Ciesze sie razem z Toba z tego wyjazdu :) pozdrawiam Renata
OdpowiedzUsuńTaki wypoczynek to proszę bardzo!!!!!!piękne miejsce odwiedziłaś i pięknie nam pokazałaś:))pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńWspaniały wypoczynek Jolu, widoki cudowne. U mnie zima a tu takie ciepełko...pozdrawiam, buziaki...
OdpowiedzUsuńSuper są takie zimowe wyjazdy w ciepłe miejsca. Piękne zdjęcia - świetna relacja - och, żeby u nas chociaż o kilka stopni było cieplej :( :)))) Ściskam - kisses - Margot :)))
OdpowiedzUsuń